https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityka - zajęcie dla samców alfa

Przemysław Łuczak
Rozmowa z prof. ANDRZEJEM ZYBERTOWICZEM, socjologiem z UMK.

Rozmowa z prof. ANDRZEJEM ZYBERTOWICZEM, socjologiem z UMK.

<!** Image 2 align=right alt="Image 175340" sub="Fot. Jacek Smarz">Wybory w czasie prezydencji to dobry pomysł?

Nie. Od początku kadencji mówiono, że wybory lepiej zrobić wiosną, ale Platforma postanowiła wykorzystać prezydencję do robienia sobie kampanii propagandowej. Potwierdza to budżet prezydencji. Jest on prawie tak duży jak Francji, kraju bogatszego, sprawującego przewodnictwo przed traktatem lizbońskim, kiedy zadania prezydencji były szersze. Gdyby wybory były 23 lub 30 października, to w przypadku przegranej PO dokończyłaby prezydencję, bo tworzenie nowego rządu zawsze trwa. Ale gdy wybory odbędą się 9 października, do zmiany rządu może dojść w trakcie prezydencji. Wydaje się, że prezydent wybrał taki termin, aby PO mogła wołać: głosujcie na nas, bo prezydencję będzie musiała kończyć nowa, nieprzygotowana ekipa.

Po co PiS komitety obrony wyborów?

To może być dobra okazja dla mobilizacji elektoratu. Ale, z drugiej strony, wiele środowisk wątpi w uczciwość wyborów. Były przecież cuda nad urną w Brukseli i fałszerstwa w Wałbrzychu. Zarzuca się, że PiS podkopuje fundamenty demokracji. Ale kiedy cztery lata temu prof. Magdalena Środa napisała, że nie wierzy w uczciwe wybory pod rządami PiS, nikt nie mówił, że to głos jest antysystemowy. W czasie obecnych rządów wzrosła nieufność u wielu grup. Donald Tusk mógł spróbować zbudować przynajmniej jeden czynnik zaufania - niezależne media publiczne, ale w ogóle tego nie spróbował.

<!** reklama>Czy PiS może wygrać wybory?

Może. Platforma i wielu jej sympatyków obawia się swojej przegranej. Zdają sobie sprawę, że względny spokój społeczny i nie najgorsza sytuacja gospodarcza są możliwe dzięki rosnącemu zadłużeniu kraju. Boją się, że gdy skończą się możliwości dalszego życia na kredyt, nastąpi głęboki zwrot polityczny. Wybranie pierwszego możliwego terminu wyborów tylko potwierdza tę nerwowość. Ktoś z kierownictwa PiS komentując to powiedział, że będzie mniej czasu na wpadki podobne do tej, którą zaliczył minister finansów Jacek Rostowski. Chciał mieć równoprawny głos w debacie krajów strefy euro, a nie został wpuszczony nawet do przedpokoju.

Sondaże nie wskazują jednak na wygraną PiS...

Większość sondaży na to nie wskazuje, ale w tym roku już trzykrotnie przynosiły one wyrównane wyniki. W jednym z ostatnich sondaży PiS ma 37, a PO 36 proc. poparcia. Takie wyniki musiałyby się jednak częściej powtarzać, żeby można było uznać je za stały trend. Niemniej wskazuje to na chybotliwość nastrojów społecznych.

Jeżeli nawet PiS wygra wybory, to z kim wejdzie w koalicję?

Widząc pragnienie władzy w PSL i SLD, uważam, że PiS posiada „zdolność koalicyjną”. Ale w przypadku takiej koalicji mógłby powstać rząd mający niewielkie możliwości reformatorskie. Zdaniem strategów PiS mógłby jednak powstrzymać procesy chorobowe toczące nasze państwo. Niektóre z tych procesów, zwłaszcza dotyczące gospodarki, ekonomiści mogą zmierzyć. Inne jednak są trudno dostrzegalne. Jeśli np. „Gazeta Wyborcza” ujawnia, że szef największej tajnej służby kupuje samochód znacznie poniżej jego wartości rynkowej, a prokurator zostaje odsunięty od śledztwa w tej sprawie, to można przyjąć, że otrzymał prezent od firmy, która - tak się składa - pozostaje w sferze zainteresowania ABW. Rzecz nie polega na tym, jak przyjmie to opinia publiczna, bo ona natychmiast ma tę wiadomość zasypaną innymi informacjami. Ważniejsze jest, jaki komunikat otrzymują funkcjonariusze różnych służb i administracja publiczna. Premier pokazując, że nie ma woli zwalczania nieprawidłowości w instytucjach państwowych, w procesach legislacyjnych i w tajnych służbach daje sygnał, że teraz więcej wolno, że można ulegać pokusom korupcyjnym. To demobilizuje uczciwych ludzi, którzy chcieliby działać zgodnie z prawem. Gdyby ten proces został zatrzymany, nawet przez tak ułomną koalicję, byłoby to korzystne dla Polski. Jeżeli kiedyś politolodzy i socjologowie na spokojnie zrobią analizę rządów Donalda Tuska, to stwierdzą, że podczas nich doszło być może do największej destrukcji tkanki państwowej w ostatnich 20 latach.

Jaki jest cel kampanii informacyjnej PiS w mediach?

Spoty PiS mają skłonić wyborców do skojarzenia różnych faktów. PO doszła do władzy m.in. pod hasłem, że polityka kadrowa PiS w spółkach państwowych była oparta na kolesiostwie. Okazuje się, że teraz sama prześcignęła w tym PiS, co potwierdzają układy w resortach infrastruktury i skarbu. Ludzie zauważają, że pewne sprawy opisywane przez media nie są wyjaśniane do końca, tylko zamiatane pod dywan i zaczynają kojarzyć to z nieefektywnością procesu inwestycyjnego, np. na kolei. To zaś jest efektem doboru kadrowego wynikającego z partyjnej lojalności czy oddawania przysług za wsparcie podczas kampanii wyborczej, a nie z merytorycznych przesłanek.

Opublikowanie białej księgi w sprawie katastrofy smoleńskiej ma skłonić do głosowania na PiS?

Można mieć wobec Antoniego Macierewicza dużo zastrzeżeń, bo nawet, gdy ma rację, często przekazuje ją zbyt emocjonalnie, co utrudnia przyswojenie jego przekazu przez wyborców neutralnych, którzy chcieliby wyrobić sobie własne zdanie. Postanowiłem sobie wyobrazić, że nie jestem sympatykiem PiS, i nigdy nie współpracowałem z żadnym z braci Kaczyńskich. PiS ogłasza białą księgę, która w ogromnej mierze nie dotyczy spraw technicznych, lecz procedur funkcjonujących w państwie przed katastrofą i po niej. Są w księdze argumenty, do których mógłby odnieść się prawnik, administratywista, politolog lub socjolog, tymczasem TVN24 zaprasza do komentowania ekspertów lotniczych, którzy mówią, że nie zgadzają się z raportem. Tak stronnicze nastawienie uświadomiło mi, że gdyby dokument był faktycznie bezwartościowy, to łatwo byłoby to uczciwie pokazać. Tymczasem spora część mediów weszła w buty polityków i krytykuje Macierewicza ad personam, a nie poprzez rzeczowe argumenty. Wskazuje to, że nastąpiła degeneracja znacznej części przestrzeni medialnej w Polsce, a spora część dziennikarzy została zdemoralizowana.

Dlaczego europosłowie PiS zaapelowali do europarlamentu, aby zajął się „ograniczaniem wolności słowa” w Polsce?

Skoro eurodeputowani francuscy krytykowali Sarkozy`ego, włoscy Berlusconiego, a niemieccy Merkel, to co jest niestosownego w tym, że polscy krytykują Tuska? Ta sprawa dotyczy także mnie osobiście. Wytoczono mi cztery procesy cywilne za moje wypowiedzi publiczne. Jeden z procesów skończył się ugodą z Zygmuntem Solorzem. Trzy pozostałe przegrałem. Złożyłem wniosek do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zrobiłem to niechętnie, nie tylko z powodu kosztów, ale dlatego, że wobec podmiotu zagranicznego muszę występować przeciw mojemu państwu. Ale gdy za słowa, że „Adam Michnik wielokrotnie powtarzał, ja tyle lat siedziałem, więc teraz mam rację”, w których nie ma nic wulgarnego ani agresywnego, sąd mnie skazuje na 10 tys. zł kary, koszta procesowe i drukowanie przeprosin, które łamią moją wolność sumienia, mam prawo zwrócić się do Strasburga.

W Polsce polityka budzi coraz więcej agresji. Słuchacz Radia Maryja uderzył w niedzielę reporterkę Polsatu w twarz.

To się nie powinno zdarzyć. Pytanie, czy faktycznie był to słuchacz Radia Maryja, a nie ktoś podstawiony. Chciałbym jednak, żeby w Polsce powstał instytut monitorowania mediów, który by sprawdzał, na ile nasz dyskurs publiczny jest stronniczy. Chciałbym np. wiedzieć, ile czasu zostanie przeznaczone na mówienie o tej napaści w mediach, a ile poświęcono sprawie zamordowania działacza PiS w Łodzi. Albo ile dni „pompowano” niezbyt fortunną wypowiedź ojca Rydzyka w Parlamencie Europejskim, a ile razy krytykowano wulgarne zachowania Janusza Palikota. Problem z wolnością mediów nie polega na tym, że w Polsce nie ma miejsc, w których nie można powiedzieć pewnych rzeczy, ale na tym, ile razy i w jakich miejscach dany motyw polityczny jest powielany.

To prawda, że niektórzy politycy PiS chcą odesłać Jarosława Kaczyńskiego na polityczną emeryturę?

Polityka jest miejscem dla samców alfa i pewne napięcia są w każdej partii. Ale prezesa nikt nie zamierza usuwać. Już dawno zaobserwowałem, że jak tylko PiS nabiera wiatru w żagle, zaraz nagłaśniane są pogłoski o rzekomym pęknięciu w partii. Gdyby media z taką samą troską jak w przypadku PiS testowały informacje o napięciach w PO, to jej notowania byłyby niższe.

Teczka osobowa

Socjolog, badacz układu i doradca polityków

Prof. Andrzej Zybertowicz (56 l.), socjolog, kierownik Zakładu Interesów Grupowych, był też pierwszym szefem Podyplomowego Studium Socjologii Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Instytucie Socjologii UMK. Jego zainteresowania naukowe koncentrują się na socjologii wiedzy oraz badaniu „zakulisowych” wymiarów życia społecznego, w tym układu polityczno-biznesowego.

Od lipca do listopada 2007 r. był głównym doradcą ds. bezpieczeństwa państwa premiera Jarosława Kaczyńskiego, potem był doradcą ds. bezpieczeństwa państwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
ostrowski
Słyszałem, że ten "niezwykle zdolny malarz młodego pokolenia"

Konrad Lesiak

startuje w tegorocznych wyborach do Sejmu.

Słyszeliście może coś o tym?

I co myślicie, gość się załapie?
G
Gina
Bardzo słuszne w całości!
Nie ma demokracji bez wolności słowa a nasze Sądy są jak z lat 60-tych komunistyczne.Ja też będę musiała się odwołać do Strasburga.
a
andrz.
wyważone.
m
magnus
lepiej zająłby się swoimi studentami, a nie PiSowskimi enuncjacjami. Wystarczyło tego za prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski