https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polityczny skoczek

Jarosław Reszka
Mówi się, że styl to człowiek. Mam w związku z tym dla naszych Czytelników zadanie. Oto próbka stylu, proszę dopasować do niej człowieka:

Mówi się, że styl to człowiek. Mam w związku z tym dla naszych Czytelników zadanie. Oto próbka stylu, proszę dopasować do niej człowieka:

<!** Image 2 align=right alt="Image 115925" sub="Wojewoda Rafał Bruski mierzy się ze sztangą Fot. Tadeusz Pawłowski">„Lekkoatletyczna konkurencja „trójskok” jest prosta. Trzeba odbić się z belki i wykonać trzy długie susy. My, Polacy, wiemy, jak to robić: Józef Szmidt był dwukrotnym mistrzem olimpijskim, a Zdzisław Hoffman mistrzem świata - obaj bili rekordy globu. Z tym trójskokiem jest jednak problem: trzeba umieć się odbić z belki za pierwszym skokiem - nie wolno go „spalić” przekraczając belkę. Obecny rząd chciał zastosować metodę trójskoku przy obsadzaniu stanowisk w strukturach międzynarodowych: pierwszy skok - Sikorski, drugi skok - Buzek (Parlament Europejski), trzeci skok - Cimoszewicz (Rada Europy). Pomysł ambitny, tyle że już na samym początku skoczek  „spalił” - a sędzia podniósł czerwoną chorągiewkę. Widocznie trening był nie taki, jak trzeba. A może trener też kiepski?”.

Któż tak barwnie może opowiadać o polityce? Gratuluję tym, którzy w sportowej metaforyce dopatrzyli giętkiej niczym lekkoatletyczna tyczka wymowy Ryszarda Czarneckiego. Okazał się on lepszy od Szmidta i Hoffmana razem wziętych, bo potrzebował nie trzech, lecz tylko jednego susa, by przedwczoraj wieczorem znaleźć się na czele regionalnej listy kandydatów PiS do Parlamentu Europejskiego. Wyczynem tym tak zaskoczył działaczy PiS z Kujawsko-Pomorskiego, że ci nie za bardzo potrafią skomentować dokonanie Czarneckiego. Nie jest to jednak rekord życiowy eurodeputowanego. Wykonał już dużo dłuższy skok - z ultraliberalnej Unii Polityki Realnej, w której trenował jako polityczny junior, do ultrapopulistycznej Samoobrony RP, w której barwach wszedł do Parlamentu Europejskiego przed pięcioma laty. Komisja sędziowska powinna jednak przyjrzeć się rekordom Czarneckiego, bo jego ostatni skok wygląda mi na wyczyn ze wspomaganiem. Czy pan kandydat skoczył sam, czy raczej został, niczym młot, miotnięty?

<!** reklama>Warszawą do ludu

Wojewoda Rafał Bruski zrozumiał wreszcie, że nazwiska nie wysiedzi sobie w urzędniczym fotelu, podpisując papierki. Dziś do sławy droga wiedzie przez show. Pod koniec ubiegłego tygodnia mogliśmy zatem podziwiać wojewodę wyciskającego sztangę podczas integracyjnego turnieju mocarzy w „Łuczniczce”. We wtorek zaś Bruski pozował do zdjęć w dolnozaworowej warszawie sprzed 44 lat, jako bohater telewizyjnego programu „Ale jazda” Rafała Rykowskiego. Przy dopieszczaniu image’u warto jednak zważać na szczegóły. Warszawa była następczynią GAZ Pobiedy M-20, w której nazwie „M” wstawiono na cześć Wiaczesława Mołotowa - tego od paktu Ribbentrop - Mołotow. Lepiej by więc było wojewodzie popaktować np. z Szymonem Majewskim czy Kubą Wojewódzkim, bo z ich show do nieśmiertelności już tylko krok.

Będzie pogoda, będzie asfalt

W poniedziałek „Express” próbował dowiedzieć się, czy - zgodnie z oficjalnymi zapowiedziami - z końcem kwietnia pożegnamy barierki zagradzające wjazd na ul. Focha. Ustaliliśmy, co następuje: „Drogowcy podkreślają, że 31 kwietnia na pewno zejdą z placu budowy. - Nie będziemy podawać konkretnej daty, kiedy zakończymy kładzenie ostatniej warstwy asfaltu - mówi dyrektor Zakładu Robót Kolejowych z grupy ZUE, Jerzy Czeremuga. - Wszystko zależy od pogody”. Czyli drogowcy na pewno zejdą z Focha, za to asfalt tam pojawi się pod warunkiem pogody. I jak tu nie życzyć sobie pogodnych świąt?

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski