Dotychczas policjanci mieli 10 minut na podjęcie interwencji na terenie miasta i kwadrans, kiedy ruszali na akcję na terenach wiejskich. Według statystyk, z reguły udawało się im zmieścić w wyznaczonym czasie. Komenda Główna Policji wyliczyła, że w zeszłym roku na interwencję w mieście patrole potrzebowały 9 minut i 19 sekund, a na wsi - 12 minut i 2 sekund.
Policyjne statystki podważyła Najwyższa Izba Kontroli. Stwierdziła nieprawidłowości w 16 z 24 kontrolowanych komisariatów, m.in. w Krakowie. Okazało się, że zgłoszenia w Systemie Wspomagania Dowodzenia pojawiały się średnio z 7-8 minutowym opóźnieniem, więc realny czas reakcji był dużo dłuższy. W komisariatach w naszych regionie uchybień nie stwierdzono. - Mieściliśmy się w tych granicach czasowych - zapewnia Monika Chlebicz, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji.
PRZECZYTAJ:Policja na sygnale pojedzie tam, gdzie zagrożone jest życie i zdrowie ludzi
Teraz policjanci mają być jeszcze szybciej na miejscu zdarzenia - w 10 min i 36 s w przypadku pilnego zgłoszenia. Czy to się uda? - Szybka reakcja nie zależy od wyliczeń, ale od liczby wolnych patroli. A wakatów w policji jest sporo - mówi Jarosław Hermański z regionalnego związku zawodowego policjantów.