Policja w galeriach handlowych po napadzie na jubilera w Grudziądzu? Czterej sprawcy nadal ścigani

Zobacz wideo: Bydgoska policja ostrzega przed oszustwami "na wnuczka"

Czytelnicy zgłaszają się do naszej redakcji pytając, czy z Bydgoszczy policja prowadzi jakieś specjalne działania po napadzie na sklepy jubilerskie w Kujawsko-Pomorskiem.

- Widziałam policjantów w galerii Focus. Może ma to związek z ochroną sklepów z biżuterią? - pytała we wtorek jedna z mieszkanek Bydgoszczy.

Przypomnijmy, że w nocy z niedzieli na poniedziałek w doszło do kradzieży z włamaniem do dwóch sklepów jubilerskich w galerii "Alfa" w Grudziądzu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że włamania dokonało czterech zamaskowanych sprawców. Policja przyznaje, że takie osoby zostały zarejestrowane przez kamery na miejscu przestępstwa. Włamywacze za pomocą ciężkiego sprzętu weszli do galerii, a następnie dostali się do dwóch znajdujących się wewnątrz sklepów jubilerskich.

Podczas ucieczki sprawcy staranowali auto firmy ochroniarskiej, które blokowało wyjazd z terenu galerii. Samochód, który został uderzony, był pusty. Nikt nie został więc ranny. Część łupu udało się już odzyskać.

- Wciąż poszukujemy sprawców włamania. Działania są w trakcie - mówi mł. asp. Łukasz Kowalczyk, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Grudziądzu.

Komisarz Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy dementuje, jakoby po tym zdarzeniu w mieście policja prowadziła specjalne działania w pobliżu sklepów jubilerskich w galeriach handlowych.

- Coś się jednak dzieje w galerii Focus - mówiła z kolei inna Czytelniczka, która zgłosiła się do redakcji "Gazety Pomorskiej". - Kiedy byłam tam rano, część oświetlenia była wyłączona, a z głośników nie słychać było muzyki - dodała.

Jak ustaliliśmy, taki "niecodzienny" wygląd galerii był wynikiem badań prowadzonych na terenie sklepu ukierunkowanych na osoby ze spektrum autyzmu.

W Bydgoszczy w przeszłości doszło do kilku głośnych napadów na sklepy i zakłady jubilerskie. Jednym z tych, który odbił się największym echem był ten z 2005 roku. Zdarzenie miało miejsce w bydgoskim Fordonie. Pięciu mężczyzn brutalnie pobiło właściciela punktu i jego pracownika. Ranili ich siekierami i skradli wówczas biżuterię wartą ponad 180 tys. zł. Pierwsi podejrzani w tej sprawie wpadli dopiero pod koniec 2008 roku.

Ze zgromadzonego przez kryminalnych materiału dowodowego wynikało, że w sprawę zamieszanych było łącznie 10 mężczyzn. Później okazało się, że rozpracowana grupa przestępcza ma na swoim koncie również inne rozboje, kradzieże z włamaniem i oszustwa. Sprawa została jedna dość szybko umorzona z powodu braku dowodów obciążających konkretne osoby będące w kręgu zainteresowania śledczych.

Kryminalni wpadli na nowy trop w 2009 roku. Zbiegło się to z przejęciem z terenowych jednostek policji przejęli spraw, które mogły mieć ze sobą związek. - Okazało się, że metody działania sprawców były bardzo podobne - tłumaczyła Kamila Ogonowska z zespołu prasowego KWP. - Zamaskowani bandyci wchodzili do wybranych obiektów i grożąc niebezpiecznym narzędziem lub nawet go używając kradli pieniądze, biżuterię i inne kosztowne przedmioty.

Tego samego roku zatrzymano 41-letniego (wówczas) mężczyznę podejrzewanego o kierowanie grupą przestępczą. Bydgoszczanin odbywał w tym czasie już karę więzienia za inne przestępstwa.