Filmik 23-letniego Roberta N. wrzucony do sieci może bulwersować, ale pokazuje tylko malutki fragment prawdy o polskich drogach. Chłopak ściga się swoim sportowym bmw M3 z motocyklistami. Przejeżdża na czerwonym świetle, wyprzedza na podwójnej ciągłej. Po drodze mija patrol drogówki, zajęty jakąś kolizją i kilkanaście kamer miejskiego monitoringu. Akcja dzieje się w Warszawie. Żaden policjant nie rusza za chłopakiem w pościg. Film ma 12 minut.
[break]
- Odpuszczamy ściganie piratów, bo potem mamy tylko problemy. Niech któryś z nas rozbije służbowe auto. Mnóstwo formalności, wyjaśnianie, wypełnianie dokumentów dla ubezpieczyciela, a przełożeni tylko patrzą krzywym okiem, że narażamy policyjne mienie. Medalu czy premii nikt nam za to nie daje - mówi anonimowo jeden z funkcjonariuszy bydgoskiej drogówki, policjant z wieloletnim stażem.
Pączkuje dziesięciu
- Zawsze w takich sytuacjach apelujemy do naszych funkcjonariuszy o rozsądek i rozwagę. Każda interwencja musi być przeprowadzona z zachowaniem zasad bezpieczeństwa - tłumaczy Marek Gralak, zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy, potwierdzając nie wprost opinie swoich podwładnych.
- Ale tak jest w całym kraju - mówią policjanci. - Nigdy nie wygramy z piractwem i pijaczkami. Jednego zatrzymamy, pączkuje dziesięciu następnych. Mamy zresztą inne zadania. W tym miesiącu naszym priorytetem są ciężarówki powyżej 7 ton i zatrzymywanie prawa jazdy do decyzji sądu za byle co.
- Zaczęliśmy korzystać z tego ostatniego przywileju częściej niż dotąd, ponieważ coraz większe jest lekceważenie przepisów przez kierowców - nie ukrywa Marek Gralak.
Policja wypowiedziała też wojnę tym, którzy jeżdżą bez żadnych uprawnień.
Dotąd jedyną realną karą dla jeżdżących bez prawa jazdy był mandat do 500 złotych. Teraz każdy taki przypadek kierowany jest przez policjanta do sądu, który może wydać zakaz prowadzenia pojazdów. Złamanie tego zakazu to przestępstwo, za które grozi do 3 lat więzienia.
Bydgoska drogówka ma czym ścigać piratów. Dysponuje ośmioma szybkimi motocyklami i oplem insignią o mocnym silniku. Policjantów wspierają w Bydgoszczy kamery miejskiego monitoringu. Jest ich 140. Kilka z nich obserwuje ronda. Swoje wideorejestratory ma też Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy - w sumie 11 kamer w newralgicznych punktach miasta. Policja często z nich korzysta.
Trzeba powisieć na telefonie
Pomocni w ściganiu piratów bywają też inni kierowcy.
- Można przysłać nam filmik ze swojej kamerki. Na pewno wykorzystamy to jako dowód. Można też do nas zadzwonić, gdy dzieje się coś na bieżąco. Ale wtedy najlepiej wisieć na telefonie i jechać za piratem. Do momentu, gdy przejmie go policja. Można wtedy odjechać, nie ujawniając się - podpowiadają policjanci.
- Coraz więcej osób przesyła nam filmy ze swoich samochodowych wideorejestratorów - zauważa Marek Gralak.
- To działa. Normalnie gość by się wyparł. Pokazuję mu zapis z kamerki i człowiek nawet nie próbuje kłamać - dodaje nasz anonimowy rozmówca.