Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poeta mówi: On to "žzerżnął"

Redakcja
Więzień, który wygrał głośny proces o plagiat z zespołem Ich Troje, sam może okazać się plagiatorem. Krakowski poeta Józef Baran twierdzi, że Piotr B. przypisał sobie jego wiersze. Teraz krakowianin zastanawia się nad wytoczeniem procesu.

Więzień, który wygrał głośny proces o plagiat z zespołem Ich Troje, sam może okazać się plagiatorem. Krakowski poeta Józef Baran twierdzi, że Piotr B. przypisał sobie jego wiersze. Teraz krakowianin zastanawia się nad wytoczeniem procesu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 63372" sub="Piotr B. wie, co to ironia losu. Może zginąć od broni, którą sam wojuje. Wygrał z zespołem Ich Troje proces o plagiat, ale przeciwko niemu też zostało wysunięte dokładnie takie samo oskarżenie. /Fot. Piotr Schutta">42-letni Piotr B., skazany na 25 lat więzienia za potrójne zabójstwo, ma już dość rozgłosu. Sprawa, którą w 2003 roku wytoczył wytwórni Universal i grupie Ich Troje zakończyła się co prawda korzystnym dla niego wyrokiem (3 września Sąd Okręgowy w Łodzi uznał, iż B. ma otrzymać 70 tysięcy złotych za bezumowne wykorzystanie jego tekstów w jednej z piosenek), ale przyjęła zaskakujący obrót. Ofiara plagiatu sama została posądzona o plagiat. Nie chodzi tu wprawdzie o teksty, które były przedmiotem wspomnianego procesu, sprawa ta jednak może podważyć wiarygodność więziennego poety.

Ten pan jest bezczelny!

Jeszcze niedawno chętnie pokazujący publicznie swoją twarz, dziś mężczyzna nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Po 16 latach odsiadki, wkrótce po raz trzeci składał będzie wniosek o przedterminowe warunkowe zwolnienie. Na wolności czekają na niego żona, córka i firma, którą założył i rozkręcił niedawno, będąc na rocznej przerwie w odbywaniu kary.

W miniony piątek Piotr B. spotkał się z naszym reporterem, by porozmawiać o wygranej sprawie sądowej z Michałem Wiśniewskim, ale kilka dni później, po publikacji na swój temat w jednej z ogólnopolskich gazet, zadzwonił do redakcji zdenerwowany. Pod groźbą wytoczenia procesu „zakazał” naszej gazecie pisania o sobie i oznajmił, że będzie się procesował z każdą redakcją, która - w jego odczuciu - naruszy jego dobra osobiste.

- Żadnego plagiatu nie popełniłem. Nigdy od nikogo, niczego nie przepisywałem. Linia obrony Michała Wiśniewskiego polegała na tym, by obrzucić mnie błotem i widać, że mu się to udało. Bo trochę tego błota do mnie przylgnęło. Dwa razy w tym procesie prawnicy Wiśniewskiego oskarżyli mnie o plagiat. Raz miałem skopiować wiersze pana Barana, potem jakiegoś więźnia. Dowiodłem przed sądem dwukrotnie, że niczego nie kopiowałem. Wystarczy. Nie będę więcej udowadniał, że nie jestem wielbłądem - tłumaczy Piotr B. nerwowo gestykulując. Jest spokojny, gdy rozmawiamy o wygranym procesie i jego twórczości. Kiedy jednak pada nazwisko Baran, mężczyzna zaczyna się irytować.

- Ten pan jest bezczelny - stara się panować nad głosem 60-letni Józef Baran z Krakowa, poeta, eseista, dziennikarz. - Z jednej strony się cieszę, bo on się chyba w tych moich wierszach zakochał - próbuje żartować twórca. Ale zaraz poważnieje: - Po tym, jak się zachował, nie zasługuje na moją wielkoduszność.

Dziwnie znajomy wiersz

Nic dziwnego, że Piotr B. ma awersję do dziennikarzy. Gdyby nie reportaż o nim w lokalnej gazecie, Józef Baran nie dowiedziałby się, że ma za kratkami wielbiciela swojej twórczości.

- Do tego stopnia utożsamił się z moimi wierszami, że uznał je za swoje - śmieje się krakowianin.

O sprawie dowiedział się w 2004 roku od znajomej nauczycielki, która w prasie regionalnej przeczytała reportaż o więźniu poecie i zauważyła, że przytoczony na końcu wiersz, rzekomo autorstwa Piotra B., brzmi dziwnie znajomo. Odnalazła tomiki Barana (wydał ich ok. 30), a w jednym z nich wiersz, który posłużył za pointę reportażu.

- Tak, to był mój wiersz „Z nie wysłanego listu”. Nieznacznie zmieniony. Po raz pierwszy ukazał się w tomiku „Dopóki jeszcze” wydanym w 1976 roku (Piotr B. miał wówczas 12 lat - red.) - twierdzi Baran.

Prasowy reportaż opowiadał historię zbrodni i uwięzienia Piotra B., skazanego za zastrzelenie w 1990 roku trzech mężczyzn. Autor reportażu nie miał zamiaru bohaterowi swojego tekstu zaszkodzić. Wymowa artykułu była jednoznaczna - B. wymierzono niesprawiedliwy wyrok. „Wierzę Piotrowi, bo jak nie wierzyć komuś, kto mógł coś tak wzruszającego napisać” - kończył reporter, przytaczając wiersz z dorobku Piotra B. (i nie mając zapewne pojęcia, czyj utwór w istocie cytuje).

Józef Baran tymczasem zaczął szperać i wyszperał kilka artykułów o B., a w jednym z nich internetowy adres więziennego klubu literackiego „Bartnicka 10”, w którym skazany działał.

- W Internecie był jeszcze jeden mój utwór pt. „Wieczność” z tomu „Pędy i pęta” z 1984 roku, którego autorstwo również przypisywał sobie Piotr B. - opowiada Baran. Mówi, że nie zamierzał wówczas procesować się z B. W końcu o sprawie zapomniał, nie wyciągając żadnych konsekwencji. Tylko w krakowskim „Dzienniku Polskim”, z którym literat współpracuje, ukazał się artykuł opisujący całe zdarzenie.

- Myślałem, że B. wyciągnie z tego jakieś wnioski. Dopiero teraz, po wyroku, zajrzałem na jego stronę i zobaczyłem, że moje wiersze nadal tam wiszą. Wtedy napisałem emocjonalny list do managera Michała Wiśniewskiego - nie ukrywa Baran.

List ukazał się na blogu Wiśniewskiego, a zaczyna się tak: „Szanowny Panie, jestem poetą, z którego p. Piotr B. (więzień) „zerżnął” wiersze”. Zaraz po tym Piotr B. usunął ze swojej witryny internetowej najpierw część wierszy, a wkrótce całą stronę uniemożliwiając porównanie spornych utworów.

- Stronę w Internecie zlikwidowałem, bo za chwilę ktoś inny sobie wymyśli, że jest autorem moich wierszy - wyjaśnia więzienny poeta.

Nam jednak udało się porównać wiersze. Dokonaliśmy tego na podstawie wydanej w 2004 roku antologii poezji więziennej pt. „Ryszard i (nie)przyjaciele”. Sygnowane przez B. wiersze „Wieczność” i „Z nie wysłanego listu” to te same utwory (z niewielkimi zmianami), które można znaleźć w wydanych ponad 20 lat temu książkach Józefa Barana.

Piotr B. zapytany wprost, odpowiada, że plagiatu nie popełnił.

- Nie umiem tego wyjaśnić - mówi.

Kto kogo pozwie?

Zarzut plagiatowania Barana został postawiony Piotrowi B. przez obrońców Michała Wiśniewskiego już na początku procesu. Ale nie udało się go potwierdzić, ponieważ oskarżenie oparto na artykule z „Dziennika Polskiego”, gdzie podany został pomyłkowo tytuł innego tomiku.

W kancelarii reprezentującej Piotra B. wyjaśniono nam, że wymieniony w gazecie tomik Józefa Barana pt. „Na tyłach świata” nie zawierał żadnych utworów, które przypominałyby formą czy treścią twórczość ich klienta. Wyjaśniano to przed sądem. Temat upadł podczas procesu. W innych tomikach nie szukano.

Ale poeci nie odpuszczają.

Baran: - Jeszcze nie wiem, co z tym zrobię. Jak się wkurzę, to go podam do sądu.

Piotr B.: - Bardzo proszę, niech mnie pozwie. Jak przegnie, to i ja go pozwę. O zniesławienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!