Obaj mieli do pokonania 100 kilometrów, rozłożone na cztery dni. Badowski przebiegł ten dystans z przewodnikiem, z kolei Wilk na rowerze z napędem ręcznym, tzw. handbike’u.
Ten drugi jeszcze w wieku 32 lat był żużlowcem KSŻ Krosno, ale 3 maja 2006 roku podczas meczu ligowego miał wypadek, po którym stracił władzę w nogach i w konsekwencji zakończył karierę żużlową. Ale nie skończył ze sportem.
W 2012 roku podczas igrzysk paraolimpijskich w Londynie zdobył dwa złote medale w kategorii H3 (handbike): w jeździe na czas na dystansie 16 km oraz w wyścigu ze staru wspólnego na dystansie 64 km.
Niespełna 42-letni Wilk jest też dwukrotnym mistrzem świata z 2013 roku (Kanada), mistrzem świata z 2014 roku (USA) i dwukrotnym mistrzem świata z 2015 roku (Szwajcaria). Były żużlowiec jest też kawalerem Orderu Odrodzenia Polski.
Krzysztof Badowski w Zamościu zaliczył swój 10. start, czyli na liczniku w tej imprezie ma dokładnie 1000 km!
- Jestem pełen uznania sam dla siebie, że tego dokonałem - śmieje się ze swego rekordu 54--letni niedowidzący biegacz z Bydgoszczy. - Chyba nie ma w naszym środowisku, a może nawet wśród sprawnych, kogoś, kto zaliczyłby w Zamościu tyle startów. Lubię tu przyjeżdżać, choć z każdym rokiem jest coraz trudniej. Organizmu nie da się oszukać, kłania się PESEL - dodaje Krzysztof Badowski.
W swojej kategorii bydgoski biegacz „100” w Zamościu ukończył na 4. miejscu, z kolei rzeszowianin był pierwszy.
- Coś niesamowitego, podziwiam tego faceta. Moje 10 startów po 100 kilometrów to nic w porównaniu z tym, co on wyprawia. Nic dziwnego, że w środowisku mówią na niego Dzik - mówi z zachwytem o koledze Krzysztof Badowski.
I dodaje: - Jeszcze w sobotę rozmawiałem z nim w Zamościu, a już w poniedziałek był chorążym polskiej ekipy w Rio. Czekam na jego kolejne medale.
PS W środę wieczorem polskiego czasu Rafał Wilk wywalczył w Rio de Janeiro złoty medal paraolimpijski w jeździe indywidualnej na czas. Przed nim jeszcze wyścig ze startu wspólnego.