„Biedronka” znana dotąd z niechlubnego traktowania pracowników, zapowiada podwyżki. Dla Koreańczyków polski pracownik jest za drogi - chcą Chińczyków.
<!** Image 2 align=right alt="Image 48587" sub="Marka z pożytecznym owadem zyskała niebywałą popularność">Od kwietnia „Biedronka”, największa sieć dyskontowa podnosi płace średnio o 16% (do 1,4 tys. zł brutto). Powodem są zmiany na rynku pracy i fakt, że sieciom handlowym coraz trudniej o pracowników. Sklepy pod skrzydłami „Biedronki” tworzą dziś największą sieć detaliczną w Polsce. Od 1995 r. właściciel „Biedronek”, portugalska firma JMD, zainwestowała w Polsce blisko 2 mld zł.
Prokuratura Krajowa zdecydowała o wzięciu pod lupę praktyk stosowanych w tej sieci, nagminnie łamiącej prawa pracownicze.
Natomiast Koreańczycy, którzy pod Wrocławiem budują fabryki telewizorów i sprzętu AGD, doszli do wniosku, że polscy pracownicy są zbyt kosztowni. Wczoraj wojewoda dolnośląski zorganizował spotkanie inwestorów z przedstawicielami powiatowych urzędów pracy z regionu.
<!** reklama left>- Rozwiązanie zaproponowane przez koreańskich inwestorów, aby sprowadzać tanią siłę roboczą z Chin, jest nie do przyjęcia. Takie wnioski (o pozwolenie na zatrudnienie cudzoziemców - PAP) wpłynęły, stąd moja reakcja - powiedział wojewoda Krzysztof Grzelczyk.
We Wrocławiu bez pracy pozostaje 7,6% mieszkańców, na Dolnym Śląsku bezrobocie wynosi 30%; łącznie w regionie pracy nie ma ponad 182 tys. osób. Zagraniczne inwestycje miały dać pracę mieszkańcom, ale za godziwą płacę.
