Pierwsze na liście zatrzymanych było małżeństwo wiozące marihuanę. - Para wysiadła z volkswagena passata, którym kierował znany funkcjonariuszom i pozostający w ich zainteresowaniu 27-latek. Kiedy ten zauważył, że pojawili się policjanci, natychmiast odjechał, a w popłochu wyrzucił przez okno siatkę z suszem roślinnym. Funkcjonariusze zabezpieczyli łącznie dwa kilogramy narkotyków. 26-latek i jego o rok starsza żona trafili do policyjnych cel - informuje w Onecie nadkom. Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII.
Policja zaczęła więc obserwować okolicę, w której mieszkał 27-latek, któremu udało się uciec. Złapano go ponownie za kółkiem. Okazało się, że prawo jazdy stracił za jazdę po pijaku, a teraz był pod wpływem środków odurzających. W aucie policja znalazła marihuanę, a w mieszkaniu 27-latka mefedron, amfetaminę, marihuanę.
- Mężczyzna od początku interwencji zachowywał się wobec nich wulgarnie, stawiał czynny i bierny opór, nie stosował się do poleceń funkcjonariuszy, utrudniał prowadzenie wszystkich czynności służbowych. Zaczął kopać policjantów, szarpał ich, kopał też radiowóz. Z pomocą zatrzymanemu przyszedł jeden z okolicznych mieszkańców, 24-latek, który w taki sam sposób zaczął traktować policjantów. Prawdopodobnie wyobrażał sobie, że uwolni kolegę. Był agresywny, siłą i przemocą wpływał na wykonywane przez policjantów czynności - relacjonuje w Onecie Joanna Węgrzyniak.
- 27-latek próbował jeszcze nieporadnie sam się ratować podczas rozmowy z kryminalnymi. Uparcie chciał ich przekupić w zamian za odstąpienie od dalszych czynności i zapomnienie o sprawie. Najpierw proponował pięć, potem 10, 20 i na końcu 40 tys. zł łapówki - dodaje policjantka.
Źródło: Onet.pl
