Nawet kilkanaście miesięcy możemy jeszcze poczekać na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie podatku od sprzedaży detalicznej. Przypomnijmy - po złożeniu przez Brukselę w lipcu odwołania od korzystnej dla Polski wcześniej decyzji sądu Unii Europejskiej obecnie sprawa jest na etapie składania pisemnych wyjaśnień przez obie strony - Polskę i Komisję Europejską, która to we wrześniu 3 lata temu zarzuciła polskiemu rządowi naruszanie prawa wspólnotowego.
Czym jest podatek od sprzedaży detalicznej?
Zgodnie z przepisami ustawy projektującej podatek od sprzedaży detalicznej (Dz. U. z 2016 r. poz. 1155 z późn. zm.) podatek ten ma objąć sprzedawców detalicznych, których definiuje się jako osoby fizyczne, osoby prawne, spółki cywilne oraz jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej dokonującej sprzedaży detalicznej, czyli odpłatnego zbywania towarów konsumentom. Zgodnie z przepisami Ustawy, podstawą opodatkowania jest przychód ze sprzedaży detalicznej. Opodatkowaniu podlega nadwyżka przychodu ponad 17 mln PLN miesięcznie.
- Podatek ma charakter progresywny i przewiduje dwie stawki podatkowe:
- 0,8% podstawy opodatkowania – w części, w jakiej podstawa opodatkowania nie przekracza kwoty 170 mln zł oraz
- 1,4% nadwyżki podstawy opodatkowania ponad kwotę 170 mln zł – w części, w jakiej podstawa opodatkowania przekracza kwotę 170 mln zł.
Dlaczego tak rządowi zależy na wprowadzeniu tego podatku?
Zgodnie z uzasadnieniem projektu ustawy, głównym celem nowego podatku jest zwiększenie dochodów podatkowych budżetu państwa i uzyskanie finansowania dla programów socjalnych wprowadzonych przez rząd. Chodzi tu o dochody, które zostaną, w założeniu, przeznaczone na finansowanie wydatków budżetowych wynikających z realizacji programu pomocy państwa w wychowywaniu dzieci „Rodzina 500 plus” jako stanowiących jedno ze źródeł jego finansowania, oraz o uzyskanie dodatkowych dochodów w celu wyrównania uszczerbku budżetowego, który powstaje w wyniku stosowania praktyk optymalizacyjnych dotyczących podatku dochodowego od osób prawnych.
Skutki
Szacunkowe wpływy z nowego podatku, biorąc pod uwagę fakt, iż przedsiębiorstwa będą mogły wydatki na rzecz tego podatku zaliczyć w koszty uzyskania przychodu (co wpływa na obniżenie realnych wpływów), oszacowano na 1,531 mld zł.
Wartym uwagi jest fakt, iż zdaniem Ustawodawcy podatek ten nie ma na celu, w przeciwieństwie do wprowadzonego wcześniej zakazu handlu w niedzielę, przekierowania części obrotu i konsumentów do mniejszych, lokalnych sklepów w celu dokonywania tam zakupów. Jest po prostu podatkiem uchwalonym w celu zwiększenia wpływów budżetowych.
Z uwagi na stosunkową prostą konstrukcję podatku oraz obecność w polskim systemie prawnym wielu narzędzi przeciwdziałających unikaniu opodatkowania (takich, jak ogólna klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania, czy też obowiązek raportowania schematów podatkowych - MDR oraz innych), uprawnione jest przypuszczenie, iż sprzedawcy detaliczni podpadający pod zakres regulacyjny i obciążeniowy tego podatku nie będą starali się tworzyć sztucznych konstrukcji pozwalających na ich uniknięcie. Nie oznacza to oczywiście, iż takich konstrukcji nie da się wykreować – ich stosowanie będzie jednak obwarowane wysokim poziomem ryzyka z uwagi na wcześniej wspomniane mechanizmy przeciwdziałające unikaniu opodatkowania oraz niewielką stosunkowo ilość podmiotów, których podatek w sposób bezpośredni dotknie, co też zdecydowanie ułatwi ich szczegółowe kontrolowanie. Czy w takim razie organy skarbowe mogą ogłosić pełny sukces nowego podatku?
Problem ekonomicznej przerzucalności
Niestety, samo wprowadzenie mechanizmów prawnych zdecydowanie utrudniających unikanie opodatkowania nie gwarantuje, że to właśnie opodatkowane podmioty będą ponosiły ciężar tego opodatkowania. Do tego problemu odnosi się zjawisko tzw. incydencji podatkowej, polegające na przesunięciu ciężaru opodatkowania na inne podmioty poprzez zmianę cen zasobów ekonomicznych. Do incydencji podatkowej dochodzi wtedy, kiedy nowo ustanowiony podatek jest nakładany na podmioty, które posiadają na tyle silną pozycję rynkową i oferują na tyle unikatowe usługi, by móc bez znacznego ryzyka utraty klientów podwyższyć ich koszty.
Inaczej rzecz ujmując: podatek nałożony na sklepy wielkopowierzchniowe zostanie przerzucony na konsumentów poprzez podwyżkę cen towarów oferowanych w tych sklepach. Ustawodawca również zdaje sobie sprawę z tego problemu, jednak argumentuje (poniekąd słusznie), iż konkurencja nie pozwoli na wzrost cen oferowanych towarów i w rezultacie podatek nie zostanie w żadnym zakresie przerzucony na konsumentów.
Wartym głębszej analizy i zastanowienia jest jednak fakt, czy sklepy wielkopowierzchniowe, objęte nowym podatkiem, których udział w rynku mimo wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę w większości przypadków wzrósł – mają realną konkurencję, która będzie w stanie przejąć zainteresowanie konsumentów tak, jak miało się to stać w przypadku zakazu handlu w niedzielę?
Maciej Letkiewicz, prawnik, specjalista ds. podatków, AXELO Prawo i Podatki dla Biznesu
