Czy możliwe jest, by strażnik miejski, pracujący jako ochroniarz, nie zareagował na agresywne zachowanie pseudokibiców? Nasz czytelnik twierdzi, że tak.
Kilka dni temu opisywaliśmy burdę, którą wywołali pseudokibice w klubie „Kubryk”. - Jeden z ochroniarzy, którzy nie powstrzymali napastników, jest strażnikiem miejskim - uważa świadek bijatyki. - Wcześniej był funkcjonariuszem policji.
Strażnicy miejscy, którzy chcą dorobić, muszą uzyskać zgodę komendanta.<!** reklama>
- Wydano takich zgód kilkadziesiąt, także na pracę w ochronie - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskiej SM. - Nie mogę potwierdzić, że otrzymał ją jakikolwiek strażnik na pracę w „Kubryku”, ponieważ te dane nie mają charakteru informacji publicznej. Jest to sprawa prywatna strażników i tych, którzy ich zatrudniają.
Arkadiusz Bereszyński podkreśla, że straż miejska nie jest służbą, zatem po zdjęciu munduru strażnicy mają takie same prawa jak wszyscy inni obywatele.
- Nie wiem, dlaczego dorabiają - oświadcza rzecznik. - Ale jeśli zajrzeć w statystyki przygotowane niedawno przez „Gazetę Pomorską”, to okaże się, że zarabiamy najmniej ze wszystkich formacji mundurowych.
W firmach ochroniarskich nie pracuje ani jeden policjant.
- Po to, by funkcjonariusz mógł dorabiać, potrzebna jest decyzja przełożonego. Na pracę w ochronie zgody nie było i nie sądzę, by ktoś ją kiedykolwiek dostał - wyjaśnia nadkom. Monika Chlebicz, rzecznik KWP w Bydgoszczy. - W komendzie wojewódzkiej wydano zgodę na pracę w zespole muzycznym i bycie instruktorem sztuk walki.
W Bydgoszczy wydano 27 takich zgód. Funkcjonariusze dorabiają np. jako sędziowie sportowi, kuratorzy społeczni, instruktorzy nauki jazdy. Jeden policjant jest inspektorem nadzoru budowlanego, drugi pozorantem do szkoleń psów, a kolejny (sporadycznie) sprzedawcą w sklepie rodziców. Jest też funkcjonariusz, który ma gospodarstwo rolne.
Przypomnijmy, w ostatni piątek lipca, do klubu „Kubryk” weszło kilku pseudokibiców utożsamiających się z Zawiszą. Sterroryzowali oni gości pubu i pobili kilka osób. Pracownicy ochrony obojętnie przyglądali się temu, co działo się w klubie.