Nie pozwalamy sobie na lenistwo, bo już samo słowo kojarzy nam się źle. Musimy się na nowo nauczyć odpoczywać. Całkiem odizolować od tego, co wiąże się z pracą.
<!** Image 3 align=none alt="Image 217198" sub="Lidia Szymańska Fot.: Miasta Kobiet ">
- Czy ma Pani pacjentów, którzy przychodzą
- Zdarza się, ale to nie jedyny z urlopowych
kłopotów. Zajmuję się, między innymi terapią
par i często okazuje się, że dwoje ludzi
nie potrafi się dogadać w sprawie wspólnego
wyjazdu. Drugim, zupełnie odmiennym
problemem jest brak towarzystwa, z którym
można byłoby spędzić wolne dni. Bywa, że
osoby, dla których praca stanowi najistotniejszy
element życia, są samotne. Na znajomych,
przyjaciół czy partnerów w ich planie dnia
nie ma miejsca. Właśnie ci ludzie mają poważny
kłopot z tym, żeby oderwać się od pracy
i pobyć samemu ze sobą czy z innymi w relacji
odmiennej od zawodowej. Brak towarzystwa
może być tutaj traktowany jako jedno z usprawiedliwień
uzależnienia od pracy.
- Czy ten urlop jest nam naprawdę potrzebny?
- Oczywiście. Wolne od pracy pozwala nam
się zregenerować, nabrać sił, chroni przed
przeciążeniem emocjonalnym. Obliczono, że
potrzebujemy trzech tygodni urlopu. Wcześniej
mówiono o dwóch tygodniach. Pierwszy
tydzień pozwala nam się oswoić z nową
sytuacją. W drugim tygodniu odpoczywamy,
a w trzecim oswajamy się z myślą, o powrocie
do pracy, przygotowujemy się do tego, wracamy
myślami do codziennych zadań. O trzech
tygodniach wolnego wielu z nas może pomarzyć,
ale nawet jeśli urlop jest krótszy, to funkcjonujemy
w taki sam sposób. Zawsze dzielimy
sobie ten okres na trzy części.
- To prawda. Musimy się na nowo nauczyć
odpoczywać. Odizolować od tego, co wiąże
się z pracą. Oczywiście całkowite odcięcie
nie jest możliwe. Dlatego też zorganizujmy
sobie, na przykład dwa dni na podomykanie
spraw zawodowych. Jeśli tego nie zrobimy, to
wciąż będą one do nas powracać w myślach,
nie uwolnimy się od nich.
- A potem nicnierobienie? Zauważam, że
- To kolejny problem obecnych czasów.
Nie pozwalamy sobie na lenistwo, bo już samo
to słowo kojarzy nam się źle. A odrobina lenistwa
jest nam potrzebna, żeby odespać, skupić
się tylko na sobie, po prostu nic nie robić.
Dla wielu jest to trudne, ale można się tego
nauczyć.
- W jaki sposób?
- Już sama świadomość, że trochę lenistwa to
nic złego, daje dużo. Do tego dodajmy refleksję
nad tym, co jest dla nas ważne, czego
potrzebujemy, na co zasługujemy. To może
wystarczyć, aby samemu dać sobie prawo
do przyjemności. Są jednak osoby, które mają
z tym poważniejszy problem. Im radziłabym
poszukać pomocy u specjalisty.
- Myślę, że nie warto oszczędzać na urlopie, bo
prędzej czy później to, co zaoszczędziliśmy,
będziemy musieli wydać na leki czy wizyty
u lekarzy. Konsekwencją permanentnego
stresu i braku wypoczynku mogą być różnego
typu zaburzenia somatyczne, a nawet poważne
choroby. O tym, że stres wpływa na zdrowie
fizyczne, wiemy od dawna. Może stać się
tak, że organizm sam powie „stop” i złapiemy
grypę, anginę lub inną chorobę, która zwali
nas z nóg. W efekcie buntu naszego organizmu
będziemy zmuszeni położyć się do łóżka
i zostać w domu. Jasne, że nie dzieje się tak
po roku bez urlopu, ale brak odpoczynku osłabia
naszą odporność.
Znajoma, która na co dzień pracuje bardzo
intensywnie, spędziła weekend na działce
u koleżanki. Te dwa dni były dla niej, jak podróż
do innego świata. Chyba trochę zapomnieliśmy,
jak fajnie jest poleżeć na łące, pooddychać
świeżym powietrzem.
- Bez wątpienia. Często w ferworze codzienności
- Ale jednocześnie wiele osób już po dwóch
dniach wolnego chce wracać do pracy, bo
nie wie co ze sobą począć. Przyczyna może
tkwić w wyborze sposobu, w jaki spędzamy
urlop. Może zamiast leniuchowania powinniśmy
spędzić ten wolny czas aktywnie. Pobiegać,
pójść na spacer, pojeździć na rowerze,
zrobić coś, na co nie mamy czasu w ciągu roku.
Kłopoty z odpoczywaniem rodzą się również
w wyniku presji otocznia. Nasze preferencje
schodzą na drugi plan, a na pierwszy plan wysuwa się to, co modne, co wypada.
- Wspominała Pani, że jest wiele par, które nie potrafią zorganizować sobie wspólnego urlopu. Co staje im na drodze?
- Znam małżeństwo z dwudziestoletnim stażem. Dopiero podczas terapii okazało się, że jedno z partnerów każde wakacje spędzało tak, jak oczekiwała tego ta druga osoba. Często w związkach temat potrzeb nie jest podejmowany i to nie tylko w kwestii urlopu. Może to być spowodowane chęcią uniknięcia konfliktu lub sprawienia przyjemności partnerowi. Trzeba sobie zdawać sprawę, że jest to złudne, bo ciągłe spełnianie oczekiwań drugiej strony powoduje frustrację, nawet jeśli nie jest ona wyrażona wprost. Niekoniecznie wynika to z tego, że partner nie chciałby pójść na kompromis, a z tego, że po prostu o tym nie mówimy. Takie rozmowy nie są łatwe, ale konieczne, jeśli chcemy budować satysfakcjonujący związek i dowiedzieć się więcej o sobie.
- A może w takim przypadku wyjściem jest spędzenie urlopu oddzielnie?
- To zależy od tego, jak wygląda życie codzienne takiej pary. Jeśli obie osoby pracują wiele godzin i spotykają się w przelocie, a do tego wyjadą na urlop osobno, to tak naprawdę nie wiadomo, kiedy mają budować więź między sobą. Co innego, kiedy para w ciągu roku spędza bardzo dużo czasu razem. Na przykład razem pracuje prowadzi firmę. Wtedy urlop spędzony osobno nie jest złym rozwiązaniem.
"Często w związkach temat potrzeb nie jest podejmowany i to nie tylko w kwestii urlopu. Może to być spowodowane chęcią uniknięcia konfliktu lub sprawienia przyjemności partnerowi. To złudne."
Lidia Szymańska
- A rada dla osób, które na samą myśl o urlopie są przerażone, bo np. mają gromadkę dzieci i z góry wiedzą, że zorganizowanie wyjazdu będzie trudne, a potem na miejscu, zamiast wylegiwania się na plaży, czeka ich gonitwa za maluchami?
- Jeśli chodzi o urlop, to istnieje zasada mówiąca o tym, żeby być egoistą. Musimy nauczyć się asertywności. Trudno jednak skupiać się jedynie na sobie, jeśli mamy rodzinę, a tym bardziej małe dzieci. W tym przypadku radziłabym tak zorganizować sobie urlop, żeby maluchy miały jak najwięcej atrakcji, a my w międzyczasie będziemy mogli odpocząć. Sprawdźmy czy tam, gdzie jedziemy, jest jakiś basen, plac zabaw. Im starsze dzieci, tym więcej możemy zaplanować razem z nimi. Porozmawiajmy o tym, co dla kogo będzie fajnym rozwiązaniem. Można również podzielić sobie wolny czas. Część urlopu spędzić z całą rodziną, a część wygospodarować dla siebie. Dzieci w tym czasie można wysłać, np. na kolonie czy do babci. Tu jednak pojawia się problem wielu rodziców - wysyłając dzieci na kolonie mają wyrzuty sumienia, czują lęk jak sobie poradzą.
- Skąd bierze się to, że mamy tak duże wyrzuty sumienia, chcąc dać sobie odrobinę luzu, pozwalając sobie na małe przyjemności?
- Na pewno nie można tego generalizować, bo powodów takiego podejścia może być wiele. Mogą to być myśli typu: gdybym była dobrą matką, nie chciałabym się pozbyć dziecka, nie powinnam myśleć o sobie, bo cierpią na tym dzieci. Ale to nieprawda. Dzieci też potrzebują stopniowej separacji i samodzielności. Innym problemem może być nieświadome przenoszenie swoich lęków i obaw na dziecko - na przykład, że na koloniach będzie się ono czuło źle i samotnie, bo sami kiedyś mieliśmy podobne doświadczenia. To przejaw nadopiekuńczości, a wiadomo, że jest to zjawisko negatywne.
- Czy w planowaniu urlopu też można się zatracić?
- Oczywiście, że tak, dlatego nie przesadzajmy. Jeśli skrupulatnie zaplanujemy sobie każdy dzień, to będziemy do tego podchodzić zadaniowo i zamiast na urlopie, to mentalnie wciąż będziemy w pracy. Trochę spontaniczności na pewno nie zaszkodzi. Powinniśmy też znaleźć czas na zwykłe lenistwo.
*Lidia Szymańska
Psycholog, psychoterapeutka. Pracuje w Zespole Psychoterapeutyczno-Szkoleniowym TERAPEUTICA
