Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po prostu nic nie robić [WYWIAD]

Dominika Kucharska
Nie pozwalamy sobie na lenistwo, bo już samo słowo kojarzy nam się źle. Musimy się na nowo nauczyć odpoczywać. Całkiem odizolować od tego, co wiąże się z pracą.

Nie pozwalamy sobie na lenistwo, bo już samo słowo kojarzy nam się źle. Musimy się na nowo nauczyć odpoczywać. Całkiem odizolować od tego, co wiąże się z pracą.


<!** Image 3 align=none alt="Image 217198" sub="Lidia Szymańska Fot.: Miasta Kobiet ">


- Czy ma Pani pacjentów, którzy przychodzą 

do gabinetu i mówią, że są strasznie 
zmęczeni, ale już nie potrafią odpoczywać? 

- Zdarza się, ale to nie jedyny z urlopowych 

kłopotów. Zajmuję się, między innymi terapią 

par i często okazuje się, że dwoje ludzi 

nie potrafi się dogadać w sprawie wspólnego 

wyjazdu. Drugim, zupełnie odmiennym 

problemem jest brak towarzystwa, z którym 

można byłoby spędzić wolne dni. Bywa, że 

osoby, dla których praca stanowi najistotniejszy 

element życia, są samotne. Na znajomych, 

przyjaciół czy partnerów w ich planie dnia 

nie ma miejsca. Właśnie ci ludzie mają poważny 

kłopot z tym, żeby oderwać się od pracy 

i pobyć samemu ze sobą czy z innymi w relacji 

odmiennej od zawodowej. Brak towarzystwa 

może być tutaj traktowany jako jedno z usprawiedliwień 

uzależnienia od pracy.

- Czy ten urlop jest nam naprawdę potrzebny?

- Oczywiście. Wolne od pracy pozwala nam 

się zregenerować, nabrać sił, chroni przed 

przeciążeniem emocjonalnym. Obliczono, że 

potrzebujemy trzech tygodni urlopu. Wcześniej 

mówiono o dwóch tygodniach. Pierwszy 

tydzień pozwala nam się oswoić z nową 

sytuacją. W drugim tygodniu odpoczywamy, 

a w trzecim oswajamy się z myślą, o powrocie 

do pracy, przygotowujemy się do tego, wracamy 

myślami do codziennych zadań. O trzech 

tygodniach wolnego wielu z nas może pomarzyć, 

ale nawet jeśli urlop jest krótszy, to funkcjonujemy 

w taki sam sposób. Zawsze dzielimy 

sobie ten okres na trzy części. 


- Wyłączamy telefon, nie sprawdzamy poczty, 
nie wchodzimy na Facebooka... To w dzisiejszych 
czasach graniczy z cudem.

- To prawda. Musimy się na nowo nauczyć 

odpoczywać. Odizolować od tego, co wiąże 

się z pracą. Oczywiście całkowite odcięcie 

nie jest możliwe. Dlatego też zorganizujmy 

sobie, na przykład dwa dni na podomykanie 

spraw zawodowych. Jeśli tego nie zrobimy, to

wciąż będą one do nas powracać w myślach, 

nie uwolnimy się od nich.

- A potem nicnierobienie? Zauważam, że 

wiele osób ma z tym problem. Czują, że 
marnują cenne minuty i zamiast czystego 
relaksu rodzą się wyrzuty sumienia.

- To kolejny problem obecnych czasów. 

Nie pozwalamy sobie na lenistwo, bo już samo 

to słowo kojarzy nam się źle. A odrobina lenistwa 

jest nam potrzebna, żeby odespać, skupić 

się tylko na sobie, po prostu nic nie robić. 

Dla wielu jest to trudne, ale można się tego 

nauczyć.

- W jaki sposób?

- Już sama świadomość, że trochę lenistwa to 

nic złego, daje dużo. Do tego dodajmy refleksję 

nad tym, co jest dla nas ważne, czego 

potrzebujemy, na co zasługujemy. To może 

wystarczyć, aby samemu dać sobie prawo 

do przyjemności. Są jednak osoby, które mają 

z tym poważniejszy problem. Im radziłabym 

poszukać pomocy u specjalisty. 


- Jest mnóstwo osób, które decydując 
się na urlop po prostu nie zarobią, bo 
np. prowadzą jednoosobową firmę. Pojawia 
się pytanie - wolne czy pieniądze. 

- Myślę, że nie warto oszczędzać na urlopie, bo 

prędzej czy później to, co zaoszczędziliśmy, 

będziemy musieli wydać na leki czy wizyty 

u lekarzy. Konsekwencją permanentnego 

stresu i braku wypoczynku mogą być różnego 

typu zaburzenia somatyczne, a nawet poważne 

choroby. O tym, że stres wpływa na zdrowie 

fizyczne, wiemy od dawna. Może stać się 

tak, że organizm sam powie „stop” i złapiemy 

grypę, anginę lub inną chorobę, która zwali 

nas z nóg. W efekcie buntu naszego organizmu 

będziemy zmuszeni położyć się do łóżka 

i zostać w domu. Jasne, że nie dzieje się tak 

po roku bez urlopu, ale brak odpoczynku osłabia 

naszą odporność. 

Znajoma, która na co dzień pracuje bardzo 

intensywnie, spędziła weekend na działce 

u koleżanki. Te dwa dni były dla niej, jak podróż 

do innego świata. Chyba trochę zapomnieliśmy, 

jak fajnie jest poleżeć na łące, pooddychać 

świeżym powietrzem.


- Bez wątpienia. Często w ferworze codzienności 

zapominamy o tym, żeby posłuchać 
samej siebie. Zapominamy, co tak naprawdę 
lubimy, co sprawia nam przyjemność. 
Kierujemy się tym, jakie oczekiwania wobec 
nas mają inni. Bierzemy pod uwagę zdanie 
szefa, dzieci, partnera, znajomych... Brakuje 
w tym nas samych.

- Ale jednocześnie wiele osób już po dwóch 

dniach wolnego chce wracać do pracy, bo 

nie wie co ze sobą począć. Przyczyna może 

tkwić w wyborze sposobu, w jaki spędzamy 

urlop. Może zamiast leniuchowania powinniśmy 

spędzić ten wolny czas aktywnie. Pobiegać, 

pójść na spacer, pojeździć na rowerze, 

zrobić coś, na co nie mamy czasu w ciągu roku. 

Kłopoty z odpoczywaniem rodzą się również 

w wyniku presji otocznia. Nasze preferencje 

schodzą na drugi plan, a na pierwszy plan wysuwa się to, co modne, co wypada.

- Wspominała Pani, że jest wiele par, które nie potrafią zorganizować sobie wspólnego urlopu. Co staje im na drodze?

- Znam małżeństwo z dwudziestoletnim stażem. Dopiero podczas terapii okazało się, że jedno z partnerów każde wakacje spędzało tak, jak oczekiwała tego ta druga osoba. Często w związkach temat potrzeb nie jest podejmowany i to nie tylko w kwestii urlopu. Może to być spowodowane chęcią uniknięcia konfliktu lub sprawienia przyjemności partnerowi. Trzeba sobie zdawać sprawę, że jest to złudne, bo ciągłe spełnianie oczekiwań drugiej strony powoduje frustrację, nawet jeśli nie jest ona wyrażona wprost. Niekoniecznie wynika to z tego, że partner nie chciałby pójść na kompromis, a z tego, że po prostu o tym nie mówimy. Takie rozmowy nie są łatwe, ale konieczne, jeśli chcemy budować satysfakcjonujący związek i dowiedzieć się więcej o sobie.

- A może w takim przypadku wyjściem jest spędzenie urlopu oddzielnie?

- To zależy od tego, jak wygląda życie codzienne takiej pary. Jeśli obie osoby pracują wiele godzin i spotykają się w przelocie, a do tego wyjadą na urlop osobno, to tak naprawdę nie wiadomo, kiedy mają budować więź między sobą. Co innego, kiedy para w ciągu roku spędza bardzo dużo czasu razem. Na przykład razem pracuje prowadzi firmę. Wtedy urlop spędzony osobno nie jest złym rozwiązaniem.


"Często w związkach temat potrzeb nie jest podejmowany i to nie tylko w kwestii urlopu. Może to być spowodowane chęcią uniknięcia konfliktu lub sprawienia przyjemności partnerowi. To złudne."

Lidia Szymańska


- A rada dla osób, które na samą myśl o urlopie są przerażone, bo np. mają gromadkę dzieci i z góry wiedzą, że zorganizowanie wyjazdu będzie trudne, a potem na miejscu, zamiast wylegiwania się na plaży, czeka ich gonitwa za maluchami?

- Jeśli chodzi o urlop, to istnieje zasada mówiąca o tym, żeby być egoistą. Musimy nauczyć się asertywności. Trudno jednak skupiać się jedynie na sobie, jeśli mamy rodzinę, a tym bardziej małe dzieci. W tym przypadku radziłabym tak zorganizować sobie urlop, żeby maluchy miały jak najwięcej atrakcji, a my w międzyczasie będziemy mogli odpocząć. Sprawdźmy czy tam, gdzie jedziemy, jest jakiś basen, plac zabaw. Im starsze dzieci, tym więcej możemy zaplanować razem z nimi. Porozmawiajmy o tym, co dla kogo będzie fajnym rozwiązaniem. Można również podzielić sobie wolny czas. Część urlopu spędzić z całą rodziną, a część wygospodarować dla siebie. Dzieci w tym czasie można wysłać, np. na kolonie czy do babci. Tu jednak pojawia się problem wielu rodziców - wysyłając dzieci na kolonie mają wyrzuty sumienia, czują lęk jak sobie poradzą.

- Skąd bierze się to, że mamy tak duże wyrzuty sumienia, chcąc dać sobie odrobinę luzu, pozwalając sobie na małe przyjemności?

- Na pewno nie można tego generalizować, bo powodów takiego podejścia może być wiele. Mogą to być myśli typu: gdybym była dobrą matką, nie chciałabym się pozbyć dziecka, nie powinnam myśleć o sobie, bo cierpią na tym dzieci. Ale to nieprawda. Dzieci też potrzebują stopniowej separacji i samodzielności. Innym problemem może być nieświadome przenoszenie swoich lęków i obaw na dziecko - na przykład, że na koloniach będzie się ono czuło źle i samotnie, bo sami kiedyś mieliśmy podobne doświadczenia. To przejaw nadopiekuńczości, a wiadomo, że jest to zjawisko negatywne.

- Czy w planowaniu urlopu też można się zatracić?

- Oczywiście, że tak, dlatego nie przesadzajmy. Jeśli skrupulatnie zaplanujemy sobie każdy dzień, to będziemy do tego podchodzić zadaniowo i zamiast na urlopie, to mentalnie wciąż będziemy w pracy. Trochę spontaniczności na pewno nie zaszkodzi. Powinniśmy też znaleźć czas na zwykłe lenistwo.


*Lidia Szymańska

Psycholog, psychoterapeutka. Pracuje w Zespole Psychoterapeutyczno-Szkoleniowym TERAPEUTICA

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera