Sprostanie żądaniom płacowym pracowników Opery Nova w Bydgoszczy, to sprawa między dyrekcją tej placówki a zatrudnionymi ludźmi - twierdzą urzędnicy.
Urząd Marszałkowski przeprowadził kontrolę w Operze Nova. Nie chce jednak ujawniać na razie jej wyników.
<!** reklama>- Musi się do tego ustosunkować dyrektor i zrobi to za dwa dni. To dyrektor odpowiada za całokształt działalności placówki kulturalnej - podkreślił na wczorajszej konferencji prasowej Edward Hartwich, wicemarszałek województwa. - Jeśli reprezentacja pracowników zwraca się do organu założycielskiego z prośbą o interwencję, znaczy, że w relacjach między dyrekcją a pracownikami coś szwankuje. Pracownicy domagają się podwyżek, ale my im ich nie możemy dać. Jednak instytucje kulturalne dostaną trochę więcej niż pierwotnie zakładał budżet. Każdy z dyrektorów może te pieniądze spożytkować tak, jak uważa. Jeśli uzna, że może je przeznaczyć na regulacje płac, to będzie to jego decyzja.
Opera Nova dostaje od samorządu województwa w tym roku ponad 11 mln zł. Wszystkie instytucje kulturalne w województwie kosztują samorząd razem 60 mln zł. Ta kwota zostanie zwiększona o 2 mln zł. Opera Nova, Filharmonia Pomorska w Bydgoszczy oraz Teatr W. Horzycy w Toruniu dostaną więcej - po 400 tys. zł.
- Nie mówimy, że to ma być na podwyżki. Oczekujemy, że każda z instytucji sfinansuje za to jakieś działania. Teatr przygotowuje premierę, filharmonia wydaje płytę, opera nic nie zgłosiła.
Jerzy Doliński, przewodniczący związku zawodowego pracowników Opery Nova nie kryje rozgoryczenia takim stawianiem sprawy. - Opera Nova ma trzecią pod względem powierzchni scenę w Polsce, a budżet ma trzeci od końca. Na nasze żądania płacowe dyrekcja odpowiada, że zwróci się w tej sprawie do Urzędu Marszałkowskiego. Wysyłaliśmy kilka pism do urzędu, ale bez odpowiedzi - mówi Jerzy Doliński.
Jak podkreśla Edward Hartwich Urząd Marszałkowski nie może „układać się” ze związkowcami.
Rozczarowany postawą urzędu jest też Maciej Figas, dyrektor Opery Nova.
- Ubolewam, że nie zostałem nawet powiadomiony o konferencji prasowej. Najbardziej zainteresowany dowiaduje się ostatni - mówi Maciej Figas. - Trudno mi się do tego odnieść, ponieważ nie wiem co zostało powiedziane. Traktuję, to jak przejaw złej woli.