Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pierwsze leczą, po drugie męczą

Katarzyna Kaczór
Mali pacjenci wymagają szczególnej troski. Podczas długich oczekiwań na wizytę w przyszpitalnej poradni potrafią „wyjść z siebie”.

Mali pacjenci wymagają szczególnej troski. Podczas długich oczekiwań na wizytę w przyszpitalnej poradni potrafią „wyjść z siebie”.

<!** Image 3 align=right alt="Image 37078" sub="Dzieci mogą popatrzeć na pięknego pluszaka. To jedyna osłoda oczekiwania na wizytę w szpitalu im. Jurasza">Sprawę rozwiązałyby kąciki zabaw, ale nie ma na nie miejsca.

- Moja córeczka Zosia ma 5 lat - mówi mama dziewczynki. - Kilka razy byłyśmy w poradni przy Szpitalu Uniwersyteckim. Za każdym razem wiązało się to z oczekiwaniem. Po pięciu minutach Zosia zaczynała biegać, za nią ruszały inne dzieci, zaczynała się zabawa, śmiechy. Nagle ktoś się przewrócił o jeden raz za dużo i usłyszeliśmy jeden wielki wrzask. Wszyscy byli wściekli. Dlaczego szpital nie zadba o małych pacjentów, nie wydzieli im jakiejś świetlicy? Na zachodzie to normalne. A u nas w holu stoi wprawdzie piękna żyrafa, ale nie wolno jej dotykać ani na nią wsiadać i znów jest powód do płaczu.

- Przewijak ustawili gdzieś pod ścianą, drzwi się nie zamykają, stale ktoś wchodzi, są przeciągi. Jak w takich warunkach przewijać dziecko, albo spokojnie je nakarmić? - pyta pan Piotr. - Po co szpitalowi taki wielki hol i szatnia? Metry się marnują, a dzieci szaleją w jakiejś kolejce.

<!** reklama left>W Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym sytuacja jest podobna. Korytarz, krzesła, zamknięte drzwi, a pod nimi maluchy z opiekunami.

- Na oddziałach jest przytulnie - opisuje jeden z tatusiów. - Ale w tym korytarzu nie da się wysiedzieć, zwłaszcza, gdy się jest 3-, 4-, albo 5-latkiem. Jest bardzo ciasno, ludzie stoją jeden na drugim, czasem nawet nie ma gdzie usiąść.

Dyrekcje obu placówek rozkładają ręce.

- Po pierwsze mamy leczyć, a dopiero potem dbać o komfort czekających na wizytę, choćby nawet najmłodszych - tłumaczy Stanisław Prywiński, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Uniwersyteckiego. - Czy pani wie, jakie kłopoty mieliśmy z lokalizacją poszczególnych poradni? Na przykład dzieci z poradni hematologicznej trzeba odseparować od innych małych pacjentów. To poważna sprawa. Jak w takich warunkach myśleć o kącikach zabaw? Zastanowimy się z koordynatorką izby przyjęć, czy jest w ogóle możliwość stworzenia takiego miejsca.

Jest nadzieja, że prędzej zmieni się na lepsze sytuacja w szpitalu dziecięcym.

- Rzeczywiście jest bardzo ciężko. - przyznaje Danuta Kurylak, dyrektorka ds. lecznictwa Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego. - Ale to niedługo się zmieni. Trwa remont, który prowadzony jest według planu przewidującego stworzenie dogodnego otoczenia dla maluchów korzystających z poradni. Wkrótce powstaną pokoje do przewijań, których funkcję spełniały do tej pory gabinety lekarskie. Stworzymy też pokoje socjalne dla matki z dzieckiem i pomieszczenia do zabawy dla samych dzieci, w których oczywiście będą zabawki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!