Anja Orthodox, liderka zespołu, miała zająć się hodowlą koni albo genetyką, tymczasem od dwudziestu lat śpiewa teksty, które pisze, a w przerwach bywa radną na warszawskiej Ochocie i serwisuje komputery
<!** Image 2 align=none alt="Image 153913" sub="Fot. Wojciech Wojtczak">Członkowie grupy nie ukrywają, że nazwa Closterkeller „wkręciła” im się po jakimś wspólnym nadużyciu. Podobno wpadli wówczas w dół, co dobrze kojarzy się z ich mroczną muzyką. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Klosterkeller to wyjątkowo łagodne, półwytrawne wino. Fatalne zauroczenie, jakiemu po nim ulegli muzycy, nie ma chyba jednak źródła w zmianie pierwszej litery, raczej w ilości spożytego trunku...
<!** reklama>Mama w glanach
Swoistą superatę po stronie szalonych pomysłów i marzeń notował Closterkeller już w chwili powstania w 1988 roku. I nie chodzi tylko o te, które towarzyszyły Annie Sabiniewicz, zanim stała się Anją Orthodox - wokalistką zespołu założonego z Przemysławem Gurynem i Jackiem Skiruchem. Studiowała zootechnikę, interesowała się więc końmi, ujeżdżała je i chciała nawet hodować. Potem zafrapowały ją tajemnice genetyki i - w jakimś sensie - przy mrocznych tajemnicach pozostała, stawiając na Closterkeller.
Co istotniejsze, jako jedyna z pierwotnego składu pozostała do dziś w zespole. Zawsze z gejzerem pomysłów, przyznaje bez zbędnej kokieterii, choć niektóre z utworów debiutanckiej płyty „Purple” uważa teraz za niedoskonałe. Już wtedy jednak, w 1990 roku, wiadomo było, że charyzmatyczny wokal i poetyckie teksty czynią z Anji Orthodox liderkę Closterkeller. I nie przeszkodziło jej w tym urodzenie w 1993 roku syna, a nawet powtórka z macierzyństwa po czternastu latach. Mając charakterystyczny dla gotyckiego rocka wizerunek, była i jest mamą w glanach. Jeśli jednak starszy syn smykałkę do muzyki (gra na perkusji i komponuje) odziedziczył po obojgu rodzicach, to tę do komputerów zdecydowanie po matce. Ktoś kiedyś za koncert zapłacił im grami, a że Anja lubi wiedzieć, jak co działa, poznała komputery do głębi i przez jakiś czas serwisowała je nawet zarobkowo.
Szefowa mężów
Trudno orzec, czy szesnastoletni dziś perkusista Adam zasili kiedyś Closterkeller, w którym niezagrożoną pozycję za bębnami zajmuje w tej chwili Janusz Jastrzębowski. Ale i tak zespół można nazwać kapelą rodzinną, bo grają w niej dwaj mężowie Anji - były i obecny. I choć, co dość naturalne, Krzysztof Najman, gdy wycofał się z życia żony (chyba nie z powodu tego, że została wówczas wybrana radną na Ochocie?!), zniknął i ze składu Closterkeller, to powrócił po latach na prośbę liderki. „Nie znam w Polsce lepszego basisty” - skomentowała ów fakt z rozbrajającą szczerością Anja Orthodox, dodając, że pod wielkim wrażeniem profesjonalizmu Najmana jest też jej obecny mąż - gitarzysta Mariusz Kumala.
Tym oto sposobem wokalistka Closterkeller, którego skład dopełnia grający na klawiszach Michał Rollinger, została szefową czterech rasowych rockmanów, w tym obu swoich mężów. W imię wartości, chciałoby się powiedzieć, nadrzędnych, bo artystycznych i nie ma w tym przesady, skoro zespół właśnie w tej dokładnie konfiguracji nagrał w 2009 roku swoją nową, długo oczekiwaną płytę „Aurum”. Doskonale wydaną przez dużą profesjonalną wytwórnię (które dotąd nie rozpieszczały zespołu), z naprawdę dobrymi i zróżnicowanymi utworami.
Królowa mroku
Czytelnicy polskiej edycji pisma „Metal Hammer” to właśnie albumowi „Aurum” przyznali II miejsce w kategorii „płyta roku”. Anja Orthodox zajęła w tym samym rankingu niekwestionowane pierwsze miejsce, jako „wokalistka roku”, a na II uplasowała się według pisma „Teraz Rock”. Inna rzecz, że promocja płyty nie ma sobie równej w dotychczasowej karierze Closterkeller, odkąd menedżerem zespołu został znany z Farben Lehre Wojciech Wojda i bogaty doświadczeniem organizacji od 2004 roku trasy Punky Reggae Live. Tę przygotowaną przez niego dla kapeli Anji nazwano Abracadabra Gothic Tour, chociaż ona sama woli graną przez Closterkeller muzykę określać, jako „klimatyczny, mroczny rock”.
- W kolejną trasę Abracadabra promującą album „Aurum” ruszymy jesienią - zapowiada Wojciech Wojda i dodaje, że zespół zdecydował, iż na razie nie będzie na niej Bydgoszczy. - Może dopiero wiosną zagramy klubowy koncert? - zastanawia się, podkreślając jednak przy tym, że najbliższy występ plenerowy nad Brdą będzie bardziej przekrojowy i powinien zadowolić fanów, prezentując najlepsze kawałki spośród granych przez dwadzieścia dwa lata istnienia Closterkeller.
Gdzie, kiedy, za ile
Zespół Closterkeller wystąpi 24 lipca o godz. 20 na scenie Rybiego Rynku. Wstęp wolny.