Do katastrofy modernizowanego w WZL nr 2 w Bydgoszczy samolotu MiG-29 doszło w nocy z 5 na 6 lipca 2018 roku pod Pasłękiem. Maszyna rozbiła się na polu uprawnym, a 33-letni pilot katapultował się z niego w okolicach miejscowości Sakówko. Nie przeżył wypadku. Jego ciało znaleziono około 200 metrów od resztek samolotu.
Wideo. Nowe oznakowanie polskich radiowozów
Wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformował, że w wyniku zamontowania pierścienia ścinanego o nieprawidłowych parametrach nie doszło do oddzielenia się pilota od fotela katapultowego, a następnie otwarcia się spadochronu.
Oskarżonych w tej sprawie zostało trzech byłych pracowników Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy. Grzegorz K., Jerzy D. i Zbigniew S. byli odpowiedzialni za opracowanie specjalnego pierścienia w fotelu katapultowym. Zrobiono tak dlatego, że nie można było z Rosji dostać części zamiennych. Prokuratorzy ujawnili też, że fatalne pierścienie zostały zamontowane także w innych maszynach Sił Powietrznych RP - szturmowych Su-22. W obu typach samolotów są takie same fotele. Dlatego pracownicy WZL usłyszeli także zarzuty narażenia innych pilotów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub wystąpienia uszczerbku na zdrowiu.
Oskarżonym grozi nawet 5 lat więzienia. Akt oskarżenia został w tej sprawie skierowany do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy.
Zobacz archiwalne zdjęcia Bydgoszczy
Taka była Bydgoszcz w czasach PRL. Zobacz archiwalne zdjęcia...
Z kolei do grudnia br. przedłużone są śledztwa w sprawach katastrof samolotów MIG-29 pod Kałuszynem w grudniu 2017 r. i pod Drgiczem w marcu 2019 r. - poinformowała PAP Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
- Oba śledztwa nie zostały zakończone, postępowanie dowodowe w przedmiotowych sprawach jest kontynuowane, prokuratura oczekuje na opinie biegłych; obecnie śledztwa przedłużono do grudnia 2020 r. - powiedziała Aleksandra Skrzyniarz., rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
