W środowym wydaniu „Expressu” napisaliśmy o bezludnej Wyspie Młyńskiej. Jak się okazało, winne było złe oznakowanie dojścia na Wyspę. Wczoraj sprawdziliśmy, czy zmiany wprowadzone przez Urząd Miasta są skuteczne.
[break]
Mapka wskaże ci drogę
Jesteśmy na skrzyżowaniu ul. Niedźwiedzia i ul. Jezuickiej. Możemy pójść w lewo do ul. Długiej. To chyba najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza, jeśli chcemy uniknąć wąskich przejść na ul. Przyrzecze i przeciskania się między robotnikami. Idąc ul. Długą, możemy zaobserwować tabliczki, które każą nam iść prosto. I tak moglibyśmy dojść do końca tej ulicy i jeszcze dalej.
Dlaczego? W tym miejscu brak dokładnego oznakowania przejścia do kładki nad Młynówką. Tabliczka z informacją wisi za daleko i wprowadza w błąd. Samo zejście też jest kłopotliwe, zwłaszcza dla ludzi starszych i niepełnosprawnych. Tak samo dla matek z dziećmi i wózkami. Za to świetnie widać reklamę kawiarni. - Kilka dni temu spacerowałam po starówce ze znajomymi z Niemiec. Oznakowanie było fatalne. Gdybym nie znała języka polskiego, miałabym problem z trafieniem na Wyspę Młyńską - mówi pani Milena.
Tabliczki oraz mapki, które miały ułatwić dojście do wyspy, pojawiły się zgodnie z tym, co zapowiedziała Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta. Mieszkańcy Starego Miasta twierdzą, że to wciąż za mało. Powinno być więcej oznakowań, bardziej widocznych i czytelnych. Najłatwiej dojść na Wyspę Młyńską od strony Opery Nova, tam nie napotkamy utrudnień
Cudzoziemcy mają gorzej
Tabliczki i mapki są w języku polskim. Jeśli przyjechaliśmy z zagranicy, naszym ratunkiem pozostaje Bydgoskie Centrum Informacji. Tylko tam możemy dowiedzieć się, jak wejść na Wyspę Młyńską.
- Pomagamy, jak możemy. Turyści mają kłopot z poruszaniem się po Starym Rynku i okolicach, zwłaszcza teraz, podczas remontów - informuje pani Agnieszka, pracownica Bydgoskiego Centrum Informacji.
Oczywiście biuro nie jest czynne całą dobę, dlatego pozostaje liczyć na życzliwość mieszkańców i ich zdolności językowe.