- Zwracam się z prośbą, abyście na łamach gazety poruszyli temat, którego nie dostrzegają odpowiednie instytucje. Od wielu lat pracuję w oświacie i to, co obserwuję ostatnio w działaniach niektórych dyrektorów szkół ponadgimnazjalnych, napawa mnie dużym niepokojem - napisał do nas Czytelnik, proszący o zachowanie anonimowości, by „nie podzielić losu koleżanek i kolegów”. - Wiadomo, że mamy do czynienia z mocno odczuwalnym niżem demograficznym. Dyrektorzy muszą likwidować oddziały, wiąże się z tym konieczność zwalniania nauczycieli (najczęściej młodych) lub przenoszenia w stan nieczynny. Jednak 1 września, w niezrozumiały dla mnie sposób, nauczyciele emerytowani znów otrzymują godziny i rozpoczynają kolejny rok pracy. Być może, to względy osobiste pchają wspomnianych dyrektorów do takich działań?
- Czy w ten sposób mamy zwalczać bezrobocie wśród młodych? Przecież emeryci swoje już wypracowali, a gdzie młodzi mają się realizować zawodowo i wypracować swoją emeryturę? - pyta dalej Czytelnik. - Uważam też, że młodzi nauczyciele są bardziej kreatywni, mobilizują ich ambicja i chęć uzyskiwania kolejnych stopni awansu zawodowego, a nauczyciele emerytowani są w pewnym stopniu wyeksplatowani. Dlaczego władze oświatowe przymykają na to oko?
Prosta droga do sądu
- Nie mamy żadnych narzędzi, żeby kogokolwiek przymusić do zakończenia kariery zawodowej. Tego rodzaju wypowiedzenie wręczone przez dyrektora, to sprawa przegrana w sądzie i zarzut dyskryminacji ze względu na wiek - tłumaczył toruńskim „Nowościom” Janusz Pleskot, dyr. Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Torunia.
- Za politykę kadrową odpowiada dyrektor placówki. Zatrudniając lub zwalniając nauczyciela, dyrektor kieruje się przede wszystkim potrzebami szkoły oraz kwalifikacjami i kompetencjami pedagogów - przypomina z kolei Iwona Waszkiewicz, dyr. Wydziału Edukacji UM w Bydgoszczy. - Wydłużenie wieku emerytalnego spowodowało, iż liczba wolnych miejsc w szkołach jest ograniczona. Podejmując decyzję o ewentualnych zwolnieniach, dyrektor musi brać pod uwagę nie tylko dorobek zawodowy nauczyciela, jego osiągnięcia, ale także formę zatrudnienia, stopień awansu zawodowego. Zdecydowanie trudniejsze jest rozwiązanie umowy o pracę z nauczycielem zatrudnionym przez mianowanie lub na czas nieokreślony.
W roku szkolnym 2013/2014, w Bydgoszczy ponad 800 nauczycieli - na 5579 osób zatrudnionych w pełnym i niepełnym wymiarze czasu pracy - posiadało ogólny staż pracy 30 lat i więcej, wśród nich, ponad 200 zatrudnionych jest w szkołach ponadgimnazjalnych. Bardzo często są to nauczyciele przedmiotów zawodowych. Z kolei w toruńskich placówkach oświatowych, w tym roku szkolnym pracowało 120 osób, które nabyły prawa emerytalne. Co ciekawe, prawie wcale nie ma ich w przedszkolach, niewiele jest w podstawówkach, ale już w liceach ogólnokształcących to 32 osoby. W szkołach zawodowych pracę miało 33 emerytów.
Muszą martwić się o siebie
- Nie zwolniłam nauczyciela, który mógłby już przejść na emeryturę, choć i ja musiałam ograniczyć liczbę etatów w tym roku - opowiada nam jedna z dyrektorek szkół, która również prosi o zachowanie anonimowości. - Nauczyciel ten przygotowuje od lat z sukcesami naszych uczniów do konkursów przedmiotowych. To buduje markę mojej placówki, cenią ją przez to rodzice. W dobie niżu nie zaryzykuję zmniejszenia naboru, by pozwolić zdobywać doświadczenie młodej nauczycielce, której musiałam podziękować.
Osoba z uprawnieniami emerytalnymi, która nadal pracuje zawodowo, może zarobić o 500-600 złotych więcej, niż by wynosiło jej comiesięczne świadczenie z ZUS.(jw-n)