Miejscy kontrolerzy sprawdzający szpital w swoim protokole wykazali 2 miliony zysku, osiągnięte przez pierwsze 10 miesięcy 2011 roku. Prezydent po kilku miesiącach mówi o 8 milionach... straty. <!** reklama>
Wydawałoby się, że ostatnio o szpitalu miejskim napisaliśmy już wszystko, ale okazuje się, że tak nie jest. - Nie ma idealnie pracującej instytucji, ale jestem dumny z tego, co udało się przy pomocy całego personelu osiągnąć - oświadcza Krzysztof Motyl, były dyrektor medyczny Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego. - Dlatego nie zgadzam się na to, by oczerniano szpital miejski.
Jeszcze niedawno zajmował on wysokie miejsca w renomowanych rankingach ogólnopolskich, otrzymał też prestiżowe nagrody, m.in. Złotą Perłę Medycyny i dyplom za największy w Polsce awans w rankingu „Rzeczypospolitej”. „Miejski” skoczył na 28. miejsce w grupie 700 polskich szpitali.
W ubiegłym roku prezydent Rafał Bruski polecił swoim służbom skontrolowanie jednostki. Od tego momentu zaczęto mówić o niej źle. W Internecie na stronach urzędniczego Biuletynu Informacji Publicznej opublikowano zalecenia pokontrolne, jednak bez treści protokołu oraz wyjaśnień ówczesnego zarządu szpitala. Miasto cały czas mówi o tym, że „miejski” w 2011 przyniósł aż 8 milionów straty.
- To manipulacja wynikiem finansowym. Ma ona na celu zdezawuowanie naszych osiągnięć i przedstawienie sytuacji szpitala jako rozpaczliwej po to, aby go w krótkim czasie przekształcić w spółkę prawa handlowego, a następnie sprzedać lub wydzierżawić za bezcen - uważa Krzysztof Motyl i jako dowód przedstawia kserokopię strony 27. pokontrolnego protokołu.
Jest na niej taki oto zapis: wynik za 2010 rok strata minus 6.293.03. Kwota do pokrycia 1.645.035. Natomiast za 10 miesięcy 2011 r.: wynik finansowy minus 1.667.598 zł, amortyzacja 3.957.962. Wynik dodatni; 2.290.364 zł.
W jaki sposób powstała tak duża strata, której wcześniej nie wychwycili prezydenccy kontrolerzy?
Prezydent twierdzi też, że o spadku jakości usług świadczy to, że nikt nie chce się w tym szpitalu leczyć. Podaje, że wykorzystuje się tylko 60 proc. szpitalnych łóżek. Te dane, o czym także wspominają kontrolerzy w swoim protokole, pochodzą z czasu, kiedy był... remont.
- Wyłączenie prawie połowy szpitala na tak długi okres musiało spowodować stratę - podkreśla Krzysztof Motyl. - Wyjaśnienia zawarte w odpowiedzi na protokół pokontrolny, przekazane prezydentowi i, w przeciwieństwie do wyników kontroli, nieupublicznione, szczegółowo omawiają to zagadnienie.