Załoga Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego niedawno przesłała do nas maila, w którym skarży się, że „kadra pracująca w szpitalu pracuje przy ogromnym obciążeniu zarówno fizycznym, jak i psychicznym”. Jak już informowaliśmy, podczas majówki doszło tam do dramatycznej sytuacji. Jeden z pacjentów zranił nożem pielęgniarkę. To zszokowało i przeraziło pracowników.
Sprawa w prokuraturze
- Dyrekcja szpitala, który jest zarządzany od kilkunastu lat przez stałą kadrę, doprowadziła do sytuacji, w której większa część personelu nie jest w stanie wykonywać swoich obowiązków w sposób właściwy - czytamy w mailu. - Pielęgniarki postawiono przed faktem dokonanym, tzn. jedna pielęgniarka obsługuje cały oddział.
Dyrekcja szpitala, który jest zarządzany od kilkunastu lat przez stałą kadrę, doprowadziła do sytuacji, w której większa część personelu nie jest w stanie wykonywać swoich obowiązków w sposób właściwy
Zdaniem załogi szpitala, na 12-godzinnej zmianie, mając nawet 20 pacjentów, gdzie każdy przypadek jest inny - w szpitalu o podwyższonym ryzyku - taka sytuacja może skończyć się tragicznie.
- Połapać się w urzędniczych papierkach, rozdać leki, zbadać temperaturę, podłączyć kroplówki, wypisać wszystko, co powinno być wypisane, zrobić masę innych rzeczy i jeszcze rozmawiać z pacjentami - to graniczy z cudem - twierdzą pracownicy.
Jednocześnie dodają, że dyrekcja szpitala tłumaczy decyzję o 1 pielęgniarce na danej zmianie - złą kondycją finansową lecznicy. - Pielęgniarki chcą pracować, jednak wszystkie decyzje podejmowane przez dyrekcję szpitala bardzo mocno wpłyną na jakość świadczonej pomocy - piszą pracownicy.
Ile zarabiają pielęgniarki w Polsce? W których regionach naj...
Krok od tragedii
Czara goryczy się przelała, gdy 1 maja po godz. 19 jeden z pacjentów zaatakował nożem pielęgniarkę. Napastnik trafił pod specjalistyczną opiekę.
- Mieliśmy taką interwencję tego dnia, ale wtedy oficjalnie nie zgłoszono zawiadomienia - mówi podkom. Lidia Kowalska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Pokrzywdzona złożyła je dopiero 6 maja i została przesłuchana. Na szczęście nie doznała poważniejszych obrażeń. Materiały trafiły do prokuratury, a zdarzenie zostało zakwalifikowane jako czynna napaść na funkcjonariusza publicznego.
Prokuratura Bydgoszcz-Północ przesłuchała już jednego ze świadków. - Planujemy dalsze czynności procesowe - mówi prokurator Piotr Dunal. - Śledztwo prowadzone jest w kierunku czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego, bo pielęgniarce podczas wykonywania jej obowiązków zawodowych przysługuje taka sama ochrona jak funkcjonariuszowi publicznemu.
O komentarz do tego zdarzenia i zarzutów stawianych przez pracowników poprosiliśmy dyrekcję szpitala.
- Na żadnym z oddziałów na nocnej zmianie nie ma takiej sytuacji, aby jedna pielęgniarka obsługiwała cały oddział - mówi Jan Szopiński, pełnomocnik do spraw komunikacji zewnętrznej szpitala. - Na wspomnianym oddziale, gdzie doszło do ataku w godz. 7-19 pracują 4 pielęgniarki, a od godz. 19 do 7 rano - trzy. W zależności od stanu zdrowia pacjentów ta liczba zwiększana jest czasami do 4. Pacjent, który zaatakował pielęgniarkę, przebywał w szpitalu od 30 kwietnia i w chwili przyjęcia zachowywał się spokojnie. Do ataku doszło w pomieszczeniu socjalnym. Były tam wtedy 2 pielęgniarki.
Na żadnym z oddziałów na nocnej zmianie nie ma takiej sytuacji, aby jedna pielęgniarka obsługiwała cały oddział
Szpital podjął już kroki
Jan Szopiński podkreśla też, że szpital poruszony jest całą sytuacją. - To pierwszy taki atak agresji fizycznej na tym oddziale - mówi. - Pielęgniarkom zaoferowano już pomoc psychologa. Od 1 czerwcawprowadzony zostanie tam inny system organizacji pracy. Pani, która została zaatakowana, jeśli będzie chciała, może zostać przeniesiona do pracy na innym oddziale. Dodam, że z uznaniem przyjmujemy zakwalifikowanie tego zdarzenia przez policję jako czynną napaść na funkcjonariusza publicznego. Niech to będzie przestrogą dla innych.
Pielęgniarkom zaoferowano już pomoc psychologa. Od 1 czerwca wprowadzony zostanie tam inny system organizacji pracy.
Szpital odniósł się też do zarzutów stawianych przez pracowników. - Negocjacje z dyrekcją w kwestii wynagrodzeń i spraw organizacyjnych trwają od pewnego czasu i nie jest to nic nowego - mówi Jan Szopiński. - Poza tym nie znam szpitala w Polsce, który mógłby powiedzieć, że jest w świetnej kondycji finansowej. Potrzeby zawsze są większe.
Flesz. Wakacje coraz bardziej egzotyczne
