Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po alarmujących zgłoszeniach Czytelników „Express” sprawdził, jak długo się czeka na pomoc na SOR-ach

Katarzyna Słomska
„Express” odwiedził szpitalne oddziały ratunkowe i rozmawiał z czekającymi na pomoc pacjentami
„Express” odwiedził szpitalne oddziały ratunkowe i rozmawiał z czekającymi na pomoc pacjentami Dariusz Bloch
Szpitalne oddziały ratunkowe powstały, by nieść szybką pomoc lekarką często ratującą życie. Tymczasem, okazuje się, że na przyjęcie do SOR-u czekać możemy nawet... sześć godzin!

„Express” odwiedził szpitalne oddziały ratunkowe w największych bydgoskich szpitalach. Rozmawialiśmy z pacjentami, którzy czekali na pomoc lekarską. Jakie wnioski przyniosła nasza „kontrola”?
[break]

Godziny czekania...

- Niestety, jestem zmuszony często odwiedzać szpitale - mówi nam pan Zbigniew, którego spotykamy w poczekalni Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w „Juraszu”. - Dostaję nagłych krwotoków. Dziś też z tym problemem tutaj przyjechałem. Kazali czekać.

Pan Zbigniew opowiada nam, że najdłużej oczekuje się na konsultacje ze specjalistą. - Byłem tu kilka tygodni temu, na korytarzu na wejście na oddział nie czekałem długo - około dwudziestu minut. Była to jednak sobota i aby na SOR ściągnięto dla mnie urologa, musiałem czekać dwie godziny. W tym czasie właściwie nikt się mną nie zajmował - dodaje pan Zbigniew.

- Przyszłam tutaj z mężem. Po około piętnastu minutach zabrali go na oddział - mówi pani Maria, z którą rozmawiamy w poczekalni przed Szpitalnym Odziałem Ratunkowym w „Bizielu”. - Dziś mieliśmy szczęście, szybko dostał się na oddział. Tej zimy, to chyba było w grudniu, kolejka była tu jednak tak duża, że aby dostać się tylko do rejestracji, czekaliśmy ponad godzinę. Niestety, uważam, że nie działa to jeszcze dobrze. Gdy personel SOR-u widzi, że chorych jest dużo, powinien wzywać większą liczbę lekarzy.

Takich przypadków jest więcej. Do naszej redakcji zgłosił się Czytelnik, który skarżył się, że na przyjęcie do SOR-u w szpitalu im. Jurasza czekał ponad sześć godzin.

Można się poskarżyć

Jak mówi Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego NFZ - większość szpitali stosuje tzw. selekcję pacjentów, którzy wymagają natychmiastowej pomocy. - Gdy zostajemy przyporządkowani do grupy, której stan nie wymaga natychmiastowej konsultacji, czekamy.

- Na miejscu pacjentów, którym kazano jednak czekać aż sześć godzin, poskarżyłbym się szefowi SOR-u, albo dyrektorowi szpitala. Skargę można oczywiście złożyć również do NFZ. Sprawdzimy wtedy np., czy na oddziale była odpowiednia z kontraktem liczba personelu - dodaje rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia.

Jak mówi rzeczniczka szpitala im. Biziela, Kamila Wiecińska, na oddziale Szpitalnego Oddziału Ratunkowego pracuje około 18 osób - w tym trzech lekarzy - lekarz ogólny, chirurg i ortopeda. Oczywiście, jeśli jest taka potrzeba, na SOR przychodzą na konsultacje również lekarze z innych oddziałów szpitala.
- SOR to specyficzny oddział - mówi rzeczniczka. - Tutaj nie ma planowanych przyjęć, nigdy nie wiadomo, ile osób danego dnia odwiedzi szpital. Może się tak zdarzyć, że pacjent będzie czekał aż sześć godzin, chociaż staramy się unikać takich sytuacji - dodaje Kamila Wiecińska.

Pracownicy bydgoskich SOR-ów w rozmowie z „Expressem” zwracają uwagę jeszcze na inny problem. Wielu pacjentów odwiedza SOR-y, chociaż powinni udać się do lekarzy pierwszego kontaktu w przychodniach, albo skorzystać ze świątecznej i nocnej opieki medycznej, którą świadczą wybrane placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!