https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Kulpeksza: - To jest kraj totalnej prohibicji

Tadeusz Nadolski
Piotr Kulpeksza (stoi z prawej) i jego drużyna Al Hilal Rijad.
Piotr Kulpeksza (stoi z prawej) i jego drużyna Al Hilal Rijad. Nadesłane
Wywiad z Piotrem Kulpekszą, przed wyjazdem do Arabii Saudyjskiej trenerem koszykarek Basketu 25 Bydgoszcz i asystentem Tomasza Herkta w Artego, który opowiada m.in. o tym, że mecze przerywane były na modlitwę...

Piotr Kulpeksza, który w Bydgoszczy pracował w Baskecie 25 i był asystentem Tomasza Herkta w Artego, poprowadził męską drużynę koszykarzy Al Hilal Rijad w zaledwie czterech meczach, po czym został zwolniony.
„Expressowi” opowiada o kulisach pracy na Bliskim Wschodzie, w kraju tak bardzo dla nas, Europejczyków, egzotycznym.

Dlaczego tak szybko skończyła się Pana praca w Arabii Saudyjskiej?
Skończyła się z prozaicznego powodu. Braku pieniędzy! Klub już od dłuższego czasu borykał się z kłopotami finansowymi, które się z czasem pogłębiały. Najważniejszy człowiek, który zajmował się drużyną wyjechał do Wielkiej Brytanii i... ślad po nim zaginął. Okazało się, że zawodnicy nie mieli wypłacanych pensji, zaległości wobec niektórych sięgały jeszcze poprzedniego sezonu. Mieliśmy już zaklepanych niezłych Amerykanów, w tym między innymi Curtisa Millage’a, który ostatecznie wylądował w Polsce, w AZS Koszalin. To miała być nasza pierwsza „jedynka”, a o tej decyzji klubu dowie-#działem się na osiem dni przed inauguracją rozgrywek. Budżet na graczy z USA został zmniejszony gdzieś o około 70 procent. Braliśmy ich więc jak to się mówi z „łapanki”. W sumie i tak trafiliśmy nie najgorzej, bo mieli niezłe statystyki.

Wróćmy do kwestii finansowych. To, co Pan powiedział, może nieco szokować. Dla 99 procent Polaków Arabia Saudyjska to jest taka Szwajcaria Wschodu. Wyobrażamy sobie, że w domach są złote klamki, a petrodolary rosną na drzewach?
Ja też tak sobie to wyobrażałem. Wyjeżdżając do tego kraju, myślałem, że będę pracował w normalnych warunkach. Ale życie szybko zweryfikowało te plany. Ogólnie mówiąc. Arabia Saudyjska znakomicie „sprzedaje” się za granicą, świetnie się promuje, ale też bardzo szczelnie ukrywa wszystkie swoje problemy. Jest oczywiście krajem w stu procentach muzułmańskim, ściśle zamkniętym dla obcokrajowców, bardzo hermetycznym. To nie Europa, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, i gdzie można swobodnie podróżować.

Z tego wyniki, że zawodnicy też nie opływali w dostatki?
W Arabii Saudyjskiej jest, można tak powiedzieć, obowiązek pracy i dotyczy to też sportowców. Dwóch naszych #najlepszych graczy zatrudnionych było 1400 kilometrów od Rijadu i widzieliśmy ich tylko przed meczem. Dobrze, jeśli zdążyli odbyć trening rzutowy. Przez dwa miesiącu miałem ich może osiem razy na zajęciach. Obaj byli nauczycielami. To właśnie przedstawiciele tej profesji oraz wojskowi tworzyli drużynę. Jeden z żołnierzy trenował z nami cztery tygodnie, po czym musiał pojechać do swojej jednostki na... trzy miesiące.

Pod Pana kierunkiem zespół Al Hilal rozegrał cztery mecze - trzy przegrane i jeden wygrany.
Mogę w ciemno powiedzieć, że tak to będzie dalej wyglądało. Porażek na pewno będzie więcej niż zwycięstw. Chyba, że wróci szejk i ściągną szybko Amerykanów z wyższej półki. Ten zespół w ostatnich latach bardzo się osłabił. W składzie było jeszcze niedawno dwóch kadrowiczów, teraz nie ma żadnego. Z przygotowaniami do sezonu też był duży problem. Pracowaliśmy przez osiem tygodni przed rozpoczęciem rozgrywek. Potem się okazało, że - jak już wspomniałem - przyjechali nie ci Amerykanie, co mieli, i to na dodatek jeden dzień przed inauguracją. Podobnie jak dwóch nowych graczy miejscowych, których wcześniej nie widzieliśmy na oczy. Nie rozegraliśmy ani jednego sparingu, nie byliśmy na żadnym obozie. Trenowaliśmy we własnych obiektach, też z problemami. Bo żeby kupić dziesięć piłek czekaliśmy kilka tygodni na zgodę administracji klubu. A jak spadł deszcz, to nie było zajęć przez trzy dni, bo hala została zalana... W Polsce takie rzeczy są nie do pomyślenia.

Jakie było zainteresowanie waszymi meczami ?
Niewielkie, na trybunach zasiadało po kilkaset kibiców- samych mężczyzn, bo kobietom wstęp jest wzbroniony. Generalnie sport w Arabii Saudyjskiej nie jest popularny, także w ogólniejszym wymiarze. W jednym z centrów handlowych, z cztery razy większym od naszego Focusa, znalazłem dwa malutkie sklepiki z artykułami sportowymi. W Europie i w Polsce wygląda to zupełnie inaczej.

We wcześniejszych rozmowach mówił Pan, że poziom życia przeciętnych Saudyjczyków jest zbliżony do Polski.
Trzeba przede wszystkim pamiętać, że tam rodziny są bardzo, bardzo wielodzietne. W naszym zespole grał zawodnik, który miał trzydziesty braci, sióstr już nie liczę. Mieszkaliśmy w w hotelu w takiej normalnej dzielnicy i z moich obserwacji wynika, że poziom życia jest może nawet nieco niższy niż w Polsce. Oczywiście jest rodzina królewska, są szejkowie, którzy pławią się w niesłychanym bogactwie, choć swoje domy mają najczęściej poza stolicą, Rijadem, i nie rzucają się one w oczy. Ale oni i tak większą część czasu spędzają w Europie.

Na dostępnych w Internecie zdjęciach widać, że ulice są wprost zapchane samochodami, ruch jest olbrzymi.
Zacznę od tego, że dla Europejczyka to jest szok, jak oni jeżdżą! Co tam się odbywa na ulicach, to przy tym, mogą się schować Włosi i Grecy, którzy słyną z brawury i nieprzestrzegania przepisów. Pierwszy z brzegu przykład. Dojeżdża samochód do skrzyżowania, a tu na trzech pasach stoi... pięć pojazdów! Co tam się dzieje, to nawet trudno opowiedzieć. Ja przez dwa miesiące nie mogłem się napatrzeć i... nigdy #nie usiadłem za kierownicą. Ze strachu. Ciekawostką jest też to, że w tak olbrzymim mieście, jakim jest liczący osiem milionów mieszkańców Rijad, nie ma prawie w ogóle chodników. Może jedynie w centrach handlowych. Wszyscy jeżdżą samochodami, oczywiście tylko mężczyźni, bo kobietom nie wolno prowadzić.

A jak wygląda tak zwane życie nocne?
Tego tematu w ogóle nie ma, nie ma bowiem żadnych pubów, dyskotek i restauracji z alkoholem, który w tym kraju jest totalnie zakazany. Za jego posiadanie grozi więzienie. Za kratki można też trafić, jeśli wleciałoby się do Arabii Saudyjskiej w stanie nietrzeźwym. I to wiązałoby się także z wydaleniem z kraju. Absolutna prohibicja dotyczy też specjalnych osiedli dla Europejczyków i Amerykanów. Mało tego. W Arabii Saudyjskiej leżą święte miasta muzułmanów - Mekka i Medyna. Tam nie wolno nawet palić papierosów.
Z kolei w restauracjach, w których serwowane jest jedzenie, oddzielnie siedzą sami mężczyźni i oddzielnie za parawanem rodziny. Sama kobieta nie ma prawa się tu pojawić.

Było to dla Pana zapewne niesamowite doświadczenie?
I to w każdym wymiarze. Do wielu rzeczy razem z moim asystentem Michałem Gulanem musiałem się przyzwyczaić. Jak choćby przerywanie spotkań na modlitwy. Gdy przychodziła ta godzina sędziowie odgwizdywali przerwę i wszyscy wychodzili na 15 minut się pomodlić. Mieliśmy też problem z Internetem, bo w tym kraju wiele stron, w tym polskich, jest blokowanych. Choć strona „Expressu” w miarę poprawnie chodziła.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski