https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ping-pong o grube miliony

Grażyna Ostropolska
Urząd Celny w Toruniu stosuje zasadę, w myśl której wszelkie wątpliwości winny być rozstrzygane na korzyść podatnika. W Urzędzie Celnym w Bydgoszczy to urzędnik ma rację. Nawet, gdy uchybia prawu.

Urząd Celny w Toruniu stosuje zasadę, w myśl której wszelkie wątpliwości winny być rozstrzygane na korzyść podatnika. W Urzędzie Celnym w Bydgoszczy to urzędnik ma rację. Nawet, gdy uchybia prawu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 164085" sub="Rys. Łukasz Ciaciuch">Doświadcza tego Maciej J., właściciel firmy „Europol” w Solcu Kujawskim. Jego firma padła, a ludzie stracili pracę, bo naczelnik Urzędu Celnego w Bydgoszczy nie miał żadnych wątpliwości, że produkowany w soleckiej firmie rozcieńczalnik powinien być traktowany jako skażony alkohol etylowy, objęty akcyzą. Nakazał Maciejowi J. zapłatę 122 mln i 388 tys. zł. podatku i to za trzy lata wstecz.

Na nic zdały się tłumaczenia, że przy produkcji rozcieńczalnika w „Europolu” - od momentu przywozu skażonego alkoholu aż po wypuszczenie gotowego produktu - obecni byli pracownicy Wydziału Szczególnego Nadzoru Podatkowego Urzędu Celnego w Bydgoszczy. Pobierali próbki, akceptowali zerową akcyzę na produkt.

Także dokument z GUS potwierdzający, że produkowany w soleckiej firmie rozcieńczalnik nie jest objęty akcyzą, nie skłonił naczelnika bydgoskiego urzędu do zmiany stanowiska. Pisaliśmy o tym przed dwoma laty w publikacjach „Nadzwyczaj celna pułapka” i „Lepsze prawo dla bogaczy”, pokazując, jak w podobnych sprawach zachowały się inne polskie urzędy. Wyszło wtedy na jaw, że naczelnik Urzędu Celnego w Lesznie darował firmie „Akwawit-Brasco” Aleksandra Gudzowatego miliard złotych podatku akcyzowego. Tyle najbogatszy Polak miał zapłacić za nieprawidłową kwalifikację produkowanego w jego firmie rozcieńczalnika o podobnej jak w „Europolu” recepturze. Naczelnik UC w Lesznie uznał, że wszelkie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść podatnika i postępowanie podatkowe wobec firmy Gudzowatego umorzył. Nasuwa się pytanie:

<!** reklama>Bogatym łatwiej o przychylność urzędnika?

Niekoniecznie. Umorzeniem zakończyło się przed rokiem podobne postępowanie podatkowe wobec firmy „Bioetanol AEG” z Chełmży. Gdy dwa lata temu pisaliśmy o celnym problemie soleckiego „Europolu”, w chełmżyńskim zakładzie, także produkującym rozcieńczalnik z zerową akcyzą, zapanował strach. Tym większy, że bydgoscy celnicy zakwestionowali w soleckim składzie także chełmżyński produkt. „Bioetanol” miał jednak szczęście. Podlega pod Urząd Celny w Toruniu, a ten, podobnie jak UC w Lesznie, ustawia się frontem do podatnika i wszelkie wątpliwości rozstrzyga na jego korzyść.

„Zgodnie z art. 121 par. 1 ustawy Ordynacja podatkowa, postępowanie powinno być prowadzone w sposób budzący zaufanie do organów podatkowych” - tak uzasadnia umorzenie postępowania wobec „Bioetanolu” naczelnik UC w Toruniu. Powołuje się przy tym na opinię biegłego, doktora Marcina Cichosza, który wywodzi, że skażony alkohol staje się niezdatny do spożycia przez ludzi. A to kwalifikuje go, zgodnie z dyrektywą Rady Europy, do zwolnienia akcyzowego.

Naczelnik UC w Toruniu przywołuje też w swoim umorzeniu orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, przychylne podatnikom i powołuje się na wyrok polskiego NSA z 2006 roku, który „wyklucza posługiwanie się w wykładni przepisów prawa podatkowego regułą interpretacyjną, w myśl której wszelakie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść skarbu państwa”.

- Powoływanie się na ekspertyzy i badania wyrobów innej firmy nie są dla organu podatkowego żadnym dowodem - tłumaczył nam Marcin Wzięch, naczelnik UC w Bydgoszczy. Powołany przez niego biegły stwierdził, że dodatki do rozcieńczalnika z „Europolu” nie zmieniają zasadniczo tego produktu, a to, zdaniem naczelnika, kwalifikuje go jako alkohol, obciążony akcyzą.

I nic to, że jest on skażony octanem etylu, uznanym za szkodliwy dla zdrowia, podobnie jak ten z „Akwawitu” czy „Bioetanolu”. Naczelnik ma prawo do własnej oceny i samodzielnej decyzji.

Maciej J. żałuje, że swojej firmy nie założył bliżej Torunia. To młody człowiek, który nigdy wcześniej nie zetknął się ze swobodną interpretacją prawa. Studiował ekonomię i zarządzanie na zagranicznych uczelniach. Już wtedy myślał o własnym biznesie. Znalazł w polskiej gospodarce lukę, wziął się za produkcję rozcieńczalników ze skażonego alkoholu etylowego. Cieszył się, że jego zakład będzie....

pod szczególnym nadzorem służb celnych

- Do głowy mi nie przyszło, że Urząd Celny w Bydgoszczy wpuści mnie w pułapkę i po 3 latach stwierdzi, że kwalifikacja rozcieńczalnika, nad którego produkcją cały czas czuwał, była błędna - mówi Maciej J. Przez jego firmę przewinęło się około 30 pracowników „szczególnego nadzoru podatkowego” z bydgoskiego urzędu celnego. Z pieczątek wynika, że byli to inspektorzy kontroli akcyzowej. Na dodatek pozytywny był wynik kontroli celnej w „Europolu” za lata 2005-2007. Z jej protokołu wynika, że sprawdzano rozliczenia z budżetem z tytułu podatku akcyzowego i wszystko było jak należy. Zdaniem naczelnika Wzięcha, kontrolowano wtedy jedynie dochody i rozchody firmy, nie interesując się kwalifikacją produktów.

Wydawałoby się, że trzy lata to aż nadto, by spór o to, kto ma rację: podatnik czy urzędnik, rozstrzygnąć. Otóż nie... - Grają z nami w ping-ponga - twierdzi szef „Europolu”, pokazując obfitą korespondencję między bydgoskim Urzędem Celnym a Izbą Celną w Toruniu. - W dużym skrócie wygląda to tak: naczelnik UC w Bydgoszczy wydaje decyzję, my się od niej odwołujemy, Izba Celna przyznaje nam rację, wytyka bydgoskiej placówce liczne uchybienia, błędy i uchyla decyzję. A potem sytuacja się powtarza. Zapada kolejna decyzja, my ją zaskarżamy, toruńska izba celna wytyka bydgoskim celnikom te same uchybienia, znów uchyla decyzję i sprawa wraca do Bydgoszczy - tłumaczy.

Ma już dość tego ping-ponga. - W bydgoskim Urzędzie Celnym obserwuję opieszałe działania, skrajne ignorowanie rozstrzygnięć organu nadrzędnego i świadome niewykonanie zaleceń Izby Celnej w Toruniu - uważa właściciel soleckiego „Europolu” i wnosi do dyrektora Izby Celnej o ukaranie Jacka Zasadowskiego, zastępcy naczelnika UC w Bydgoszczy, który przygotowywał uchylone decyzje. Próbujemy z Jackiem Zasadowskim o tym porozmawiać. Zapewnia nas, że w sprawie „Europolu” nie ma opieszałych działań, odmawia jednak dalszej rozmowy i wysyła nas...

po szczegóły do Izby Celnej

Trudno uwierzyć, że tam znajdzie adwokata. Pierwsze uchylenie decyzji bydgoskiego urzędu dyrektor Izby Celnej w Toruniu uzasadnił „błędnym przeprowadzeniem i naruszeniem naczelnych zasad postępowania administracyjnego”. Przypomniał też bydgoskim celnikom zapis ordynacji podatkowej, dotyczący „zasady zaufania i udzielania informacji podatnikowi”.

W kolejnej uchylonej decyzji UC w Bydgoszczy też roiło się od naruszeń prawa podatkowego. Nadrzędny organ po raz kolejny nakazał bydgoskim celnikom zbadanie, czy przedmiot sporu, czyli rozcieńczalnik z „Europolu” podlega zwolnieniu z podatku akcyzowego z racji wspólnotowego prawa. Zalecił też powołanie nowego eksperta ze specjalistyczną wiedzą, który wiarygodnie ustali, czy dodane do produkowanych w Europolu rozcieńczalników składniki powodują zmianę właściwości fizykochemicznych skażonego alkoholu etylowego i czynią go niezdatnym do spożycia przez ludzi. Izba uznała, że w opinii poprzedniego biegłego zabrakło fachowego uzasadnienia wniosków, a te wysnute przez naczelnika nie były miarodajne i nie tłumaczyły jego decyzji podatkowej.

- 2 listopada 2010 roku naczelnik UC w Bydgoszczy wydał postanowienie, w którym zobowiązał się do ostatecznego rozstrzygnięcia naszej sprawy do 5 stycznia tego roku - mówi Maciej J. i już wie, że urzędnik terminu nie dotrzyma, bo... - Do dziś nie zawiadomiono mnie o zakończeniu postępowania dowodowego i nie przekazano nowej opinii biegłego.

Przedłużające się w nieskończoność postępowanie podatkowe powoduje, że żyje w zawieszeniu. Stracił firmę i wiarę w równość podatnika wobec prawa. Zapowiada, że nie popuści. Jeśli decyzja podatkowa będzie dla niego niekorzystna, odda sprawę do sądu. - Nie może być tak, że los człowieka zależy od widzimisię urzędnika - podkreśla.

Co na to Izba Celna?

Łaska urzędnika na pstrym koniu jeździ?

Z licznych wyroków WSA i NSA wynika, że nie można czynić podatnikowi zarzutu naruszenia przepisów, jeśli te są niejednoznaczne. Skoro bowiem same organa miały trudności z ich interpretacją, to nie można skutków tych trudności przerzucać na podatnika.

Decyzje podatkowe w sprawie firm, produkujących rozcieńczalniki na bazie skażonego alkoholu etylowego, są różne. Inaczej interpretują prawo urzędy celne w Lesznie i Toruniu, a inaczej UC w Bydgoszczy. Różne też ich nastawienie do podatnika. Stąd nasze pytania do Izby Celnej w Toruniu:

1. Jak to możliwe, że w obrębie działania jednej izby podległe jej urzędy celne w Bydgoszczy i Toruniu różnie interpretują ten sam przepis i wydają różne decyzje? I tak rozcieńczalnik o podobnej recepturze raz uważa się za objęty akcyzą alkohol (decyzja podatkowa dla soleckiego „Europolu”), a innym razem jako produkt zwolniony z akcyzy („Bioetanol” z Chełmży i firma Tomasza L. spod Aleksandrowa Kujawskiego).

2. Dlaczego tak długo trwa postępowanie podatkowe w sprawie „Europolu” i ile razy dyrektor Izby Celnej może uchylać błędne decyzje urzędu celnego, przekazując je do ponownego rozpatrzenia?

Skrócony tydzień nie pozwolił urzędnikom przygotować odpowiedzi na nasze pytania. - Odpowiemy na nie w ciągu kilku dni - zapewnił nas Mariusz Ziarnowski, rzecznik Izby Celnej w Toruniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski