<!** reklama>Udział normalnych kibiców na meczach Zawiszy rozgrywanych przy ul. Gdańskiej coraz mniej przypomina przyjemność, jaką kibic może czerpać z oglądania rywalizacji piłkarzy, którzy cały tydzień przygotowują się do meczu, żeby wygrać z rywalem i tym samym zrobić przyjemność sobie i kibicom.
Bo tak naprawdę oprócz tego, że dla piłkarza kopanie piłki jest zawodem i zarabia na tym pieniądze, to gra przede wszystkim dla kibiców.
Granie przy pustych trybunach mija się z celem. A tak właśnie będzie 3 grudnia, gdy zawiszanie wybiegną przeciwko Piastowi Gliwice (to pierwsza decyzja Komisji Ligi po burdach kibiców na meczu z Widzewem Łódź). Zazwyczaj przy głośnym dopingu nie słyszą swoich myśli, teraz będą słyszeć uwagi kolegów i rywali nawet po przeciwnej stronie boiska.
Jedni nie obejrzą wtorkowego meczu z trybun na własne życzenie ("pracują" na to od początku sezonu), inni - bo ktoś tak ich "ukochał". Tylko co normalni kibice, których interesuje tylko futbol, mają z tym wspólnego?
Marek Fabiszewski