Sukces sukcesem, a bydgoszczanie nie dowierzają, że można było tę imprezę wyprowadzić z Bydgoszczy, z miasta, w którym są aż cztery jednostki natowskich wojsk. Odniósł się do tych zarzutów podczas konferencji podsumowującej piknik wojewoda Mikołaj Bogdanowicz.
- Dotychczasowe doświadczenia, jeśli chodzi o prezydenta Bydgoszczy i jego administrację, nie dawały nam pewności, że to wydarzenie się uda dopiąć na ostatni guzik. Za organizację pikniku odpowiadałem ja, jako wojewoda kujawsko-pomorski. Nie mogłem sobie pozwolić na jakiekolwiek wątpliwości - tłumaczył wojewoda. Dodał , że zaufanie do prezydenta i jego ludzi stracił po nieudanej próbie wspólnego zorganizowania obchodów 3 Maja. - Po wielotygodniowych ustaleniach, na sześć dni przed uroczystością, otrzymaliśmy pismo z ratusza, w którym prezydent zawiadamiał, że wycofuje miejskie nagłośnienie i scenę, ponieważ organizacja tej uroczystości leży w gestii wojewody. My, oczywiście, sobie poradziliśmy...
Trzeba mieć bardzo złą wolę, żeby zamiast w Bydgoszczy, w której są aż jednostki NATO, robić piknik w Toruniu. - Michał Sztybel, UM Bydgoszczy
- Pan wojewoda chciał i scenę, i nagłośnienie od miasta za darmo, nie biorąc pod uwagę, że to koszty rzędu kilkudziesięciu tys. zł, które ponieśliby mieszkańcy - mówi Michał Sztybel, dyrektor Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej UM Bydgoszcz. - Poza kwestią finansową, miasto jest otwarte na wszelką współpracę. Trzeba mieć bardzo złą wolę, żeby zamiast w Bydgoszczy, w której są cztery jednostki NATO, organizować piknik w Toruniu. Ten pomysł skrzywdził najbardziej mieszkańców Bydgoszczy.