Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijani trafią pod opiekę [wideo]

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
Po likwidacji izby wytrzeźwień w szpitalnych izbach przyjęć wiało grozą. Teraz, na szczęście, nikt już o tym nie pamięta.

<!** Image 3 align=none alt="Image 202974" sub="Fot. Dariusz Bloch">**Po likwidacji izby wytrzeźwień w szpitalnych izbach przyjęć wiało grozą. Teraz, na szczęście, nikt już o tym nie pamięta.**

Bydgoska Straż Miejska bardzo często interweniuje w sprawie nietrzeźwych, którzy tracą kontakt z rzeczywistością w miejscach publicznych. Dzięki temu wielu z nietrzeźwych wciąż żyje.

Wcześniej, po likwidacji izby wytrzeźwień, pijani trafiali na ostre dyżury do bydgoskich szpitali, siejąc tam popłoch i dezorganizując pracę.<!** reklama>

- Parę lat temu był z tym ogromny problem. Bez względu na to, czy osoba nietrzeźwa potrzebowała pomocy lekarskiej czy nie, trafiała do szpitala, co komplikowało nam życie - mówi Kamila Wiecińska, rzeczniczka szpitala uniwersyteckiego im. Biziela w Bydgoszczy. - Teraz biały personel decyduje o tym, czy osoba ma trafić do szpitala, czy też wystarczy, że zostanie przekazana do punktu opieki na ul. Fordońskiej.

Mieszkańcy chwalą Straż Miejską, która bardzo często pomaga bezdomnym. - Niedawno w okolicach ulicy Tucholskiej w jednym ze śmietników zamieszkał bezdomny. Gdy zrobiło się zimno, przyjechały po niego dwie strażniczki i pomogły mu się przenieść w inne miejsce - mówi Sławek, mieszkaniec Bartodziejów.

- Mamy bardzo dużo zgłoszeń o osobach nietrzeźwych. To strażnicy na miejscu zdarzenia decydują, co dalej robić. Bywa, że taka osoba - jeśli nie jest agresywna i jest z nią kontakt - zostaje odwieziona do miejsca zamieszkania, pod warunkiem że pod wskazanym adresem znajduje się osoba, która zaopiekuje się nietrzeźwym. Musi ona podpisać oświadczenie, że to zrobi - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy.

Problem jednak w tym, że osoby nietrzeźwe, ale zachowujące kontakt z rzeczywistością, w dodatku posiadające mieszkanie i potencjalnego opiekuna to rzadkość. Znacznie więcej interwencji dotyczy osób - w gwarze policyjno-strażniczej określanych jako „leżaki”. Osoby pijane, leżące na ławkach, przystankach i innych miejscach narażone są na niebezpieczeństwo - mogą zostać napadnięte, obrabowane albo po prostu - zamarznąć.

- To prawda, znacznie więcej interwencji dotyczy osób nietrzeźwych i jednocześnie bezdomnych. Jeśli strażnik stwierdzi, że taka osoba wymaga pomocy lekarza, wzywa pogotowie. Jeśli nie - jest odwożona do Fordonu, do Punktu Pomocy Osobom Nietrzeźwym. Tam również dyżuruje lekarz, który dba o stan pensjonariuszy - dodaje Arkadiusz Bereszyński.

Na pobłażanie nie mają co liczyć osoby agresywne albo popełniające wykroczenia. Wcześniej trafiały do izby wytrzeźwień w Bydgoszczy i przebywały tam do czasu, aż alkohol całkowicie wyparuje z ich organizmów. Wtedy trafiały na policję, która prowadziła wobec nich czynności. Dziś takie osoby trafiają do specjalnego pomieszczenia dla osób zatrzymanych w komisariacie policji na Wyżynach. Dzięki temu nie zakłócają spokoju ani w izbach przyjęć bydgoskich szpitali, ani w punkcie na ulicy Fordońskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo