- Akurat z kolegami zjeżdżaliśmy do bazy, kiedy dostaliśmy zgłoszenie, że na torach kolejowych leży pies - opowiada Marcin Tomys.
Strażnicy pojechali na miejsce i rzeczywiście okazało się, że na torach znajduje się psiak. - Łapę miał albo zwichniętą albo złamaną, bo nie mógł się ruszać. Przenieśliśmy go dalej od torów, żeby nie stało mu się nic złego. Na szczęście pies był spokojny i dał się złapać - dodaje Tomys. - Wyglądał na zadbanego, ale nie wiadomo, czy komuś uciekł czy został porzucony.