Codziennie dochodzi do bardziej lub mniej poważnych pęknięć podziemnych rur. To skutek odwilży, bowiem, paradoksalnie, zimą najbardziej szkodzi im ocieplenie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 141285" sub="Nawet nowoczesne i instalacje wodociągowe podatne są na gwałtowne zmiany temperatury. W takich przypadkach pomóc może tylko człowiek / Fot. Archiwum">Najgorzej jest ostatnio na Rąbinie. Wody nie było na ul. Wachowiaka i Szarych Szeregów, gdzie rury pękały w trzech różnych miejscach trzy dni z rzędu. Do podobnych zdarzeń doszło też w pobliżu ulic Łokietka i Cegielnej na osiedlu Piastowskim oraz przy ul. Przybyszewskiego w Szymborzu.
- Najgorsze jest to, że u nas do awarii doszło dzień przed Wigilią, kiedy jest najwięcej mycia i gotowania - narzeka nasza Czytelniczka, pani Maria z Rąbina.
Szef inowrocławskich wodociągów, Stanisław Kowalewski, rozkłada bezradnie ramiona. Na pęknięcia niewiele można poradzić. Winna jest pogoda, a najciekawsze jest to, że wzrost interwencji jest notowanych przy ociepleniu.
<!** reklama>- Jak to rozmarza, to dla nas jest większy problem, niż kiedy zamarza. Nikt nie jest też w stanie przewidzieć, w jakich miejscach dojdzie do uszkodzenia. Poza tym, statystycznie liczba tych zdarzeń nie jest szokująca - wyjaśnia Stanisław Kowalewski.
Słowa te ze zrozumieniem przyjmą jednak tylko ci inowrocławianie, których brak wody nie dotknął. Mieszkańcy, którzy z problemem się zetknęli, mocno krytykują kierowaną przez niego firmę.
- W ziemi nie ma rur tylko żeliwny złom, a oni sobie, zamiast wymieniać sieć, wielki biurowiec zafundowali - mówi mąż pani Marii nawiązując do faktu, że Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji działa od jakiegoś czasu w nowej i okazałej siedzibie.
Z kolei inowrocławski radny Zdzisław Błaszak apeluje, by pracownicy spółki przeanalizowali, gdzie dochodziło najczęściej do awarii i wymienili wadliwe rury. Bo na ul. Wachowiaka trzeba było rozrywać nowy parking, gdy doszło pod nim do pęknięcia.
Łatwe do zrealizowania to jednak nie będzie.
- Nikt nie jest w stanie wymienić wszystkich rur w miejscach, gdzie się coś dzieje - odpowiada Stanisław Kowalewski i wskazuje na największy feler, z którymi muszą borykać się jego ekipy. To fakt, że podziemne rury kilkadziesiąt lat temu były układane często na resztkach betonu. Właśnie w tych miejscach najczęściej pękają i to nie wzdłuż, ale w poprzek, jakby je ktoś przeciął piłą.
W przyszłym roku całkowite zużycie wody w mieście ma wynieść blisko 3,5 miliona metrów sześciennych, a ilość odprowadzonych ścieków - 2,9 miliona metrów sześciennych.
Warto wiedzieć
Najgorsza dla inowrocławskich wodociągów była zima 1995-96. Wtedy jednego dnia zanotowano nie pobity do dziś „rekord” 19 awarii.
W tym roku podobno „nie jest źle”. W czasie świąt doszło do zaledwie kilku pęknięć.