Pasieka w Ostromecku rośnie w siłę. Pierwsze miody jeszcze w tym roku [zdjęcia]

Zobacz wideo: Brak ruchu powoduje cięższy przebieg koronawirusa.

Jak wszystko pójdzie dobrze, a pszczoły będą chętne do pracy miodu z nowej, ostromeckiej pasieki spróbujemy jeszcze w tym roku. To zasługa "Miejskiej Pszczoły" Mateusza Andryszaka, która we współpracy z Zespołem Pałacowo-Parkowym w Ostromecku tworzy nową pasiekę. Jej "adresem zamieszkania" będą łąki za Pałacem Starym. Na razie pobliskie łąki oblatywać będą mogły pszczoły z dwóch uli, docelowo pasiekę tworzyć ma pięć pszczelich rodzin. Można się spodziewać, że tutejsze miody będą prawdziwym rarytasem.

Wiele wieków pszczelej tradycji w okolicach Ostromecka

- Wyjątkowe walory miodów z terenów Dolnej Wisły to zasługa specyfiki nadwiślańskiego mikroklimatu i bogatej roślinności dziko rosnącej na dużych przestrzeniach. Wiedzieli o tym nasi przodkowie – w dawnych czasach, w Dąbrowie Chełmińskiej (a więc zaledwie 8 km od Ostromecka) w zalesionej dębiną części wsi, bartnicy zajmowali się hodowlą pszczół w barciach leśnych. Tradycje tego rzemiosła wpisały się także w nazewnictwo wielu miejscowości, jak na przykład wsi Pień, odległej od pałaców o 6 kilometrów - przypomina na swojej stronie internetowej Zespół Pałacowo-Parkowy w Ostromecku.

Pszczoły będzie można "podglądać" w ramach warsztatów pszczelarskich w Ostromecku, ich pierwsza odsłona planowana jest już na 29 maja.

Pszczoły miastowe mile widziane

Miejskie pszczelarstwo staje się coraz popularniejsze. Już dwa lata temu na dachu Centrum Handlowego Focus stanęło sześć uli, rok temu przeprowadzono pierwsze miodobranie, a jego rezultaty ocenić mogli mieszkańcy Bydgoszczy, bo to do nich trafił ostatecznie miód. Pszczelarium działa również na dachu kampusu Wyższej Szkoły Gospodarki, zainstalowano je także w Ogrodzie Botanicznym w Myślęcinku. To o myślęcińską pasiekę dba właśnie Mateusz Andryszak, który będzie zajmował się również pszczołami w Ostromecku. "Domki" dla dzikich pszczół stanęły również w kilku bydgoskich parkach. Wszystko po to, by owady zapylające "pracowały" w mieście i mogły spokojnie się rozwijać.