https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Park ma jubileusz i niezwykłą historię

Marta Makowska
Większość myślęcińskich budynków to przedwojenna architektura, a plany stworzenia na tych terenach miejsca rekreacyjnego sięgają początków XX wieku.

Większość myślęcińskich budynków to przedwojenna architektura, a plany stworzenia na tych terenach miejsca rekreacyjnego sięgają początków XX wieku.

<!** Image 2 alt="Image 65328" sub="Starsi bydgoszczanie najpełniej docenią zmiany, jakie się przez kilkadziesiąt lat dokonały w Myślęcinku. /Fot. Archiwum LPKIW
">Pomysłów było wiele. Niektóre są już zrealizowane, inne, choćby takie jak palmiarnia, czekają na swoje pięć minut. 30 lat temu powstał tu pierwszy wyciąg narciarcki, tzw. wyrwirączka. Teraz do dyspozycji są aż trzy, a stok ma 230 metrów.

Od niepamiętnych czasów myślęcińskie lasy służyły odpoczynkowi. Przed I wojną światową niedzielny spacer był obowiązkowy. A pięćdziesiąt lat wcześniej, podbydgoski wtedy, browar „Myślęcinek” zyskał uznanie konsumentów.

Dzisiaj w tym miejscu łączą się natura i cywilizacja. Przykładem mogą być wielkie zbiorniki wodne. - Większość bydgoszczan nie wie, że są to sztuczne stawy. Powstały dzięki, tak zwanym, pracom społecznym. Przyroda je tak zaakceptowała, że gdybyśmy nie prowadzili prac konserwatorskich, w ogóle nie byłoby ich widać, bo zarosłyby - wyjaśnia Karol Dąbrowski, kierownik Ogrodu Botanicznego i Konserwacji Terenów Zieleni.

<!** reklama>Niesforna natura lubi jednak płatać figle i tym razem też dała o sobie znać. Podczas budowy jednego z jeziorek, pracowników zaskoczyła ulewa. Opady były tak obfite, że woda zalała Szosę Gdańskąj, po której pływały... rybki. Oprócz kilkuset zalesionych hektarów, które tworzą strefę ciszy, jest to też miejsce rozrywkowe. Na obszarach dawnego PGR-u znajduje się obecnie Ośrodek Rekreacji Konnej, a tuż obok można pobrać lekcje gry w Akademii Golfa, powstałej w 2005 roku.

Niektórzy bydgoszczanie, myśląc o parku, na pewno ze łzą w oku wspominają popołudnia spędzone w kolorowym lunaparku, który funkcjonuje prawie przez cały rok. - Chcielibyśmy rozbudować to miejsce, ale na razie staramy się o park wodny - mówi Lech Burdziński, kierownik Działu Techniczno-Eksploatacyjnego LPKiW.

Sentymentalnych historii jest wiele. Karol Dąbrowski wspomina chwile grozy: - Pod koniec lat siedemdziesiątych w lesie wybuchł pożar. Zniszczeniu uległo prawie 5 hektarów młodych drzew. Gdy zastanawialiśmy się co zrobić, stwierdziliśmy, że potrzebujemy dużej przestrzeni do organizowania imprez masowych. Zaadaptowaliśmy pogorzelisko i tak powstała polana Różopole - wyjaśnia Karol Dąbrowki. Historia nazwy też jest interesująca. Większość odwiedzających domyśla się, że jest ona związana z różami. I mają rację. Na tym miejscu miało powstać pole róż, po których, niestety, nie ma teraz śladu...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski