Bohaterem drużyny przyjezdnej był Martin Vaculik. Słowak zdobył 12 punktów i 2 bonusy. Plecy rywala oglądał tylko raz: w ostatnim wyścigu, gdy przegrał z Gregiem Hancockiem.
W osiągnięciu tak dobrego wyniku Vaculikowi pomogli... miejscowi kibice, którzy swoim zachowaniem wyzwolili w nim dodatkowe pokłady energii. Fani Get Well wciąż mają w pamięci rozstanie Słowaka z ekipą „Aniołów”. Ich zdaniem, Vaculik uzgodnił warunki kontraktu z lubuskim klubem jeszcze przed ubiegłorocznym, przegranym przez Get Well finałem ze Stalą Gorzów, co miało wpływ na jego postawę w decydujących meczach o złoto. W poniedziałek 27-latek był niemiłosiernie wygwizdywany, a na trybunach „Motoareny” zawisł transparent z napisem: „Ambicja, charakter, honor - pojęcia ci nieznane. Sprzedałeś się Zmorze (prezes Stali Gorzów - red.) jeszcze przed finałem”.
- Nie rozumiem dlaczego kibice koncentrują się na złych rzeczach, zamiast skupiać się na dobrych i dopingować swój zespół - mówił Martin Vaculik po meczu dziennikarzom. - Wszyscy tutaj chodzą do kościoła, modlą się, a potem przychodzą na stadion i gwiżdżą. Panu Bogu by się to na pewno nie spodobało... - dodał Słowak, który w tym sezonie będzie stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix.
POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU