- Nadal w placówce panuje atmosfera strachu i nieufności. Tak naprawdę nie wiemy, na czym stoimy – mówi część pracowników Ośrodka Pomocy Społecznej w Świeciu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 113414" sub="O Ośrodku Pomocy Społecznej w Świeciu i jego kierowniczce zrobiło się w ostatnim czasie bardzo głośno Fot. Marek Wojciekiewicz">Przypomnijmy, do Urzędu Miasta w Świeciu wpłynęła skarga jednej z pracownic OPS-u na Lidię Lemańską, kierowniczkę tej instytucji. Podpisało się pod nią także 12 pracowników socjalnych. Magistrat nie chciał wyjawić nam treści skargi. Udało nam się jednak do niej dotrzeć. Pracownicy twierdzą, że w ośrodku panuje atmosfera strachu, nieufności i bezradności. Powodem jest ich złe traktowanie przez panią kierownik. Ta sytuacja trwa już od wielu lat.
- Praktykowane metody przez panią kierownik to, między innymi, upokarzające pracowników zachowanie, nieuzasadnione krytykowanie, zastraszanie, wyszydzanie – czytamy w skardze. - Ponadto wprowadzanie nerwowej atmosfery oraz chaosu w pracy, co nie wpływa na jej efektywność, np. poprzez częste doprowadzanie pracowników do płaczu, kierowanie do psychiatry...
W magistracie poinformowano nas, że pani kierownik otrzymała karę wynikająca z Kodeksu pracy. Urzędnicy powołali się jednak na ustawę o ochronie danych osobowych i podać typu kary nie chcieli. Takiej informacji nie udzielili również ani pracownikom placówki, ani Związkowi Zawodowemu Pracowników Socjalnych Regionu Kujawsko-Pomorskiego, który tę sprawę monitoruje. - Jesteśmy tą lakoniczną odpowiedzią bardzo zaskoczeni i zawiedzeni - informuje Danuta Przybyło, przewodnicząca związku. - Niby kara jest, a tak naprawdę nie wiadomo, co ją stanowi. Ponad miesiąc pan wiceburmistrz Zbigniew Podgórski zajmował się tą sprawą. Były spotkania z pracownikami zarówno grupowe, jak i indywidualne. Ludzie zaczęli się przed nim otwierać i szczerze opowiadać o tym, co dzieje się u nich w pracy. Potem jakby ucichło i nawet nie poinformowano nas, jakie konsekwencje wyciągnięto wobec pani kierownik.
<!** reklama>Pracownicy są zdesperowani. Obawiają się teraz reakcji ze strony Lidii Lemańskiej, która jak się okazało, znajduje się obecnie na zwolnieniu chorobowym.
- Pani kierownik nie ma być do końca miesiąca. Ale co będzie potem? A jeśli wróci do swoich poprzednich praktyk i zacznie się na nas mścić? - zastanawiają się jej podwładni, którzy ze strachu nie chcą ujawniać swoich nazwisk. - Nie wyobrażamy sobie, abyśmy znowu musieli znosić te zniewagi.
Magistrat milczy jak zaklęty. Nie chce ujawniać rodzaju kary. Udało nam się jednak dowiedzieć, że tą karą jest nagana.