Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Wiesiu zmarł nagle, od jego córki żądano pieniędzy...

Ewa Czarnowska-Woźniak
Sara Scheller została przytłoczona nagłą śmiercią ojca. W tym trudnym momencie musiała stawić czoła ludziom, którzy nie potrafili uszanować jej żałoby.
Sara Scheller została przytłoczona nagłą śmiercią ojca. W tym trudnym momencie musiała stawić czoła ludziom, którzy nie potrafili uszanować jej żałoby. 123rf.com/zdjęcie ilustracyjne
Co czuje młoda osoba, która przedwcześnie traci ojca? Co ma zrobić, gdy na dodatek nagle osaczają ją ludzie żądający pieniędzy, których wszak nie zabrał?... Oto opowieść córki Wiesława Schellera.

Przedwczesna śmierć jest zawsze zaskakująca, nie do przyjęcia. Są jednak ludzie, których nagłe odejście wywołuje wyjątkowe poruszenie. Tak było z Wiesławem Schellerem. Pan Wiesiu, bo tak go zawsze nazywali rodzice i uczniowie szkół, w których uczył tańca, cieszył się powszechną sympatią. Uśmiech nigdy nie schodził mu z twarzy... Pan Wiesiu zmarł nagle, w wieku 53 lat, na początku czerwca, podczas szkolnej wycieczki w górach. Tuż przed początkiem sezonu wakacyjnego... Oprócz naturalnego szoku, które wywołało to odejście, pojawiły się pytania o imprezy, które organizowało prowadzone przez niego CSK „Logos”. Niestety, pośród osób zatroskanych, nie zabrakło autorów obcesowych wystąpień z żądaniami natychmiastowego zwrotu zaliczek. Opisywaliśmy to na łamach „Expressu”, współczując córce Zmarłego podwójnie trudnej sytuacji, w jakiej się znalazła. Sara Scheller opisała ją krótko na swoim profilu na Facebooku, zobowiązując się do pokrycia roszczeń.

Blisko dwa miesiące po śmierci Taty, skontaktowała się z nami. Pierwszy artykuł powstał spontanicznie, bez jej wiedzy, jako wyraz solidarności z młodą kobietą, która musiała sprostać tak dramatycznym okolicznościom. Tym razem córka Pana Wiesia, za naszym pośrednictwem, chciała przedstawić punkt, w jakim w tej chwili znajdują się sprawy firmy.

Przeczytaj też: Proszą o pomoc dla ciężko rannego kolegi

- Trzy dni po pogrzebie, notarialnym aktem poświadczenia dziedziczenia przejęłam spadek po tacie, dzięki czemu 13. czerwca mogłam zacząć formalnie działać i występować do różnych instytucji. Przez to, że tata prowadził jednoosobową działalność gospodarczą i dosłownie wszystko robił sam, zaczynając od organizowania wyjazdów od A do Z, przez całą swoją księgowość, kontaktowanie się z kontrahentami i klientami, odnalezienie się w tym było wyzwaniem - opowiada córka zmarłego, Sara Scheller. - Nie tylko dlatego, że było to skomplikowane samo w sobie, ale też ze względu na okoliczności związane z samą nagłą śmiercią taty i roszczeniami, które pojawiły się dosłownie w kilka godzin po wiadomości o jego śmierci.

Chcesz poznać dalszą część tej historii? Kliknij poniżej i czytaj na drugiej stronie.

Wszelkie formalności, zewidencjonowanie klientów, wpłat na konto, działo się równolegle z wieloma innymi prywatnymi tematami taty, więc zajęło to kilka tygodni, ale pierwsze wypłaty zaczęłam w niecałe 3 tygodnie po jego śmierci - kontynuuje. - Do 7. lipca, ze środków firmowych udało mi się zaspokoić roszczenia znaczącej większości osób. Spośród 150 kolonistów, około 40 pozostało, oni muszą zgłosić się po zwrot wpłaconych pieniędzy z gwarancji turystycznej, którą miał mój tata. Od 21. lipca można się zgłaszać po ten zwrot, zgodnie z instrukcją i formularzem zamieszczonych na stronie Urzędu Marszałkowskiego. A zatem, zgodnie z moją zapowiedzią, wszyscy dostaną zwrot.

"500 plus" - od 1 sierpnia nowe wnioski!
- Niestety, nie obyło się bez nieprzyjemności. Nie było ich wiele, ale faktycznie znalazły się osoby, które bardzo gwałtownie zareagowały na wiadomość o odwołaniu wyjazdów i, nie zastanowiwszy się nad sytuacją, domagały się natychmiastowych zwrotów, czasem strasząc „krokami prawnymi” czy próbując uczyć mnie życia i mówiąc, co powinnam robić - pisze pani Sara. - Ponadto, pomimo moich ogromnych starań, by dotrzeć do wszystkich i upewnić się, że w pierwszej kolejności spłacę zobowiązania taty względem osób bez umów o usługi turystyczne (niestety, dużo spraw tata załatwiał, jak się okazało, na zasadzie „znaliśmy się od tylu lat”), okazało się, że przez poważny problem komunikacyjny między nauczycielami z dwóch znanych, bydgoskich szkół, będę prawdopodobnie zmuszona ponieść duże straty ze środków własnych. Ale, na szczęście, znalazło się też sporo fantastycznych osób. Począwszy od adwokata, notariusza i osób zajmujących się podatkami i księgowością, które z własnej inicjatywy zgłosiły się do bezinteresownej pomocy w tej trudnej sytuacji, kończąc na dziesiątkach rodziców, którzy pisali bardzo emocjonalne i wzruszające maile ze słowami wsparcia i uznania. Będzie to ważna pamiątka i dla mnie, i dla moich dziadków.

Więcej w sobotnim Tygodniku Fordon, bezpłatnym dodatku do „Expressu”.

Obejrzyj wideo: ile czasu zajmuje przejście ronda Fordońskiego w Bydgoszczy [godziny szczytu]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!