[break]
W czasach II Rzeczypospolitej wielu mieszkańców Bydgoszczy żyło w ubóstwie lub na jego granicy. Bezrobocie, szczególnie od czasu kryzysu gospodarczego pod koniec lat 20., utrzymywało się na wysokim poziomie i dotykało często wielodzietne rodziny. Zarząd Miasta organizował, co prawda, okazjonalne prace interwencyjne czy inne płatne zajęcia dla potrzebujących pracy, udzielał im zasiłków, umożliwiał spożywanie posiłków w tzw. kuchniach ludowych, pośredniczył w poszukiwaniu źródeł utrzymania, jednak wszystko to była kropla w morzu potrzeb.
Pomoc na święta
Konieczność pomagania biednym doskonale w tamtych czasach rozumiała większość bydgoszczan. Ubodzy mogli liczyć nie tylko na pomoc Kościoła i dziesiątek organizacji parafialnych, ale także Polskiego Czerwonego Krzyża i licznych w tamtych czasach stowarzyszeń charytatywnych, do których należały co majętniejsze bydgoszczanki, szczególnie niepracujące żony oficerów i przemysłowców.
Pomoc ze strony organizacji społecznych nasilała się zawsze w okolicach świąt Bożego Narodzenia i sprowadzała się, podobnie jak dziś, do organizacji spotkań przy suto zastawionym stole, a także częstych akcji rozdawania najuboższym różnego rodzaju prezentów.
W międzywojennej Bydgoszczy o swoich pracowników dbali też pracodawcy, ofiarowujący dodatkowe premie pieniężne lub paczki z żywnością i odzieżą bądź artykułami dla dzieci.
Weynerowski i Mateccy
Wśród bydgoskich pracodawców z hojności słynął Antoni Weynerowski, właściciel fabryki obuwia „Leo”. Każdego roku fundował on nie tylko pracownikom swojej firmy, ale także i grupie najuboższych bydgoszczan różnego rodzaju prezenty.
Jeśli natomiast mowa o handlowcach, to na polu filantropii w sposób szczególny wyróżniali się bracia Mateccy, posiadający znany w całym mieście, jako popularne miejsce różnorakich zakupów, Dom Konfekcyjny Braci Mateckich w narożnej kamienicy wschodniej pierzei Starego Rynku - przy ulicy Krętej.
Budynek najpopularniejszego w międzywojniu bydgoskiego towarniaka został zburzony w 1945 roku. Dekadę później w tym miejscu wzniesiono od podstaw narożną kamieniczkę, w której mieścił się „Dom Książki”.
50 razy pięćdziesiąt
Mateccy zasłynęli z hojności, między innymi dlatego, że ofiarowali każdego roku najbiedniejszym bydgoszczanom ogromne ilości towarów, głównie odzieży, z własnego sklepu. Przekazywali je jednak nie osobiście, ale dawali do rozdania stowarzyszeniom i towarzystwom, których działaczki najlepiej znały środowisko ubogich.
Firma Mateckich od wielu lat obdarowuje stowarzyszenia dobroczynne w okresie gwiazdkowym. - „Kurjer Bydgoski” 1935 r.
80 lat temu, przed świętami 1935 r., jak informował „Kurjer Bydgoski”, w redakcji zjawiły się panie z Konferencji św. Wincentego à Paulo, istniejącej przy wszystkich 12 bydgoskich parafiach, które prosiły, by w imieniu obdarowanych złożyć publiczne podziękowania braciom Mateckim za ofiarowane 50 paczek. W każdej z nich znajdowało się... 50 prezentów, takich jak: bele materiału, gotowe ubrania, sukienki, buty, firanki, czapki, szaliki, bielizna itp.
Teczka osobowa: Bracia Mateccy
W okresie międzywojennym na większe zakupy, szczególnie odzieżowe, chodziło się głównie „do Mateckich”.
Bracia Czesław i Władysław Mateccy nabyli dom towarowy na bydgoskim Starym Rynku w 1928 r., odkupując go od poznańskiej spółki konfekcyjnej. W latach 30. ubiegłego wieku Mateccy zasłynęli z działalności charytatywnej. Jak pisano wówczas w prasie „nie było w mieście towarzystwa, który by nie dostało czegoś od Mateckich”. Poza konkretnymi upominkami, obdarowywali oni bydgoszczan kuponami rabatowymi na zakup towarów w ich sklepie, oferowano też np. uczniom szkolnym przed początkiem roku towary w cenach fabrycznych.
