https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent pod internetowym dozorem

Zgromadzenie danych nie jest trudne. Skomplikowane i kosztowne jest ich zabezpieczenie - mówią posłowie i specjaliści Szpitala Uniwersyteckiego nr 2.

Zgromadzenie danych nie jest trudne. Skomplikowane i kosztowne jest ich zabezpieczenie - mówią posłowie i specjaliści Szpitala Uniwersyteckiego nr 2.

Sejm w minionym tygodniu przyjął poprawioną przez senatorów ustawę o systemie informacji w ochronie zdrowia. Przypomnijmy, że dzięki tej ustawie w Polsce ma powstać jednolita baza, która zawierać będzie dane pacjenta: jego datę urodzenia, stan cywilny, PESEL, obywatelstwo, wykształcenie, adres, stopień niepełnosprawności, itp.

Samo gromadzenie danych nie wywołuje ostrych sprzeciwów, ale sposób ich zabezpieczenia budzi wiele kontrowersji.

<!** Image 2 align=none alt="Image 171215" sub="Szpitala mają przygotować bazy danych pacjentów. Na zdjęciu: dyrektorka szpitala im. Biziela, Wanda Korzycka-Wilińska. Fot. Tymon Markowski">

Jeszcze przed ostatecznym głosowaniem Sejm zaakceptował protest generalnego inspektora ochrony danych osobowych i uchwalił, że dostęp do bazy będą miały tylko osoby uprawnione. Poza tym, szpital tworzący taki rejestr będzie musiał poinformować każdego pacjenta o tym, jak jego dane zostaną przetworzone.

- To raj dla hackerów - uważa jeden z bydgoskich informatyków. - Nawet jeśli nie uda się zdobyć wszystkich informacji, to część z nich zapewne wycieknie. Nie ma systemów, których nie można złamać.

Podobne obawy mają specjaliści ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Jana Biziela w Bydgoszczy.

<!** reklama>

- Taką bazę danych moglibyśmy wprowadzić w ciągu dwóch lat - wyjaśnia Kamila Wiecińska, rzeczniczka szpitala im. Biziela. - To nie jest problem. Problemem jest jego zabezpieczenie. Na to potrzeba pieniędzy, których my nie mamy. Może znajdzie się sponsor?

Opinie praktyków podzielają posłowie opozycji. Ustawę o gromadzeniu danych krytykuje posłanka Anna Bańkowska (SLD).

- Nie odpowiada mi tendencja do ciągłego gromadzenia danych - twierdzi posłanka Anna Bańkowska. - Nie chodzi tylko o pacjentów. Niedługo ministerstwo edukacji rozpocznie zbieranie informacji o wszystkich uczniach, z uwzględnieniem tych, które dotyczą dysfunkcji i chorób. Nie ma sposobu, aby to zatrzymać.

Posłanka Anna Bańkowska mówi także, że zabezpieczenie systemu nie będzie prostym zadaniem. Nierzadko bowiem informacje szczególnie chronione - na przykład przez banki i towarzystwa ubezpieczeniowe - dostają się w niepowołane ręce.

W przypadku ustawy o tworzeniu bazy danych w jednostkach służby zdrowia wchodzą w grę nie tylko standardowe informacje.

- Chodzi też o informacje intymne - zauważa Anna Bańkowska. - Dlatego uważam, że zbieranie kolejnych danych to zły kierunek. Państwo filtruje nie tylko tych ludzi, którzy ze względu na zajmowane stanowiska powinni być transparentni, ale każdego z nas. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś zostanie wykorzystane...

Ustawa nie ogranicza się tylko do pacjentów. Posłowie rozszerzyli jej zakres o cyfrowy rejestr szpitali i ich pracowników oraz wykaz praktyk lekarskich. Mało tego, rejestrowane będą recepty, skierowania do lekarzy specjalistów i zlecenia.

Posłowie ustalili również górną roczną granicę odszkodowań. W ciągu roku ubezpieczyciel szpitala będzie mógł wypłacić poszkodowanym przez daną jednostkę pacjentom 1,2 mln złotych. Jeśli wartość odszkodowań przekroczy tę sumę, szpital będzie musiał pokryć różnicę z własnych pieniędzy.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski