Zielone niewiniątka - chciałoby się powiedzieć, patrząc na piękne liście doniczkowych roślin. Te najefektowniejsze zabierają nam tlen, inne parzą sokiem albo trują jadem. Ostrożnie więc z tą miłością!<!** Image 3 align=none alt="Image 181675" >
Głęboki oddech najlepiej brać w towarzystwie dorodnej paprotki, a do łóżka zaleca się iść w towarzystwie bujnego skrzydłokwiatu. Ten gatunek nie tylko pięknie wygląda, ale posiada podobno zdolność oczyszczania powietrza ze szkodliwych substancji chemicznych. Według naukowców, skrzydłokwiat uwielbia „spożywać” formaldehyd, który jest składnikiem wykładzin, tapicerek. Jest również ten kwiatek amatorem benzenu, który znaleźć można w kosmetykach i w płynach do prania.
Zielone pogotowie
- Podobne działanie ma palma, którą poleca się ze względu na usuwanie z powietrza toksyn, a w szczególności amoniaku (kosmetyki i płyny do prania, płukania) - podpowiada Antoni Brański, lekarz, specjalista zaburzeń snu. - Orchidea singapurska - doskonały obrońca przed truciznami. Wyłapuje z powietrza alkohol i aceton! Na sen dobra jest również neutralna dracena albo storczyk hybrydowy, aloes, sansewieria. Storczyki wręcz pożerają nocami dwutlenek węgla, dzięki temu nasza sypialnia zamieni się niemalże w kawiarenkę tlenową!
<!** reklama>
Grażyna Ciach z Galerii „Jaśmina” zauważa, że nie wszystkie gatunki są przyjazne człowiekowi. - Powszechnie wiadomo, że diffenbachia jest rośliną bardzo trującą, ale tylko wtedy, gdy się spożyje jej sok. Inne rośliny, nawet jeśli nie wykazują działania toksycznego, mogą uczulać zapachem, sokiem albo pyłkiem. Producenci muszą więc informować klientów za pomocą etykietek, że roślina może wywoływać reakcję alergiczną.
Dla kota i dla właściciela
Grażyna Ciach poleca do sypialni paprocie, wspomnianą wcześniej sansewierię, storczyki, palmę albo papirusy. - Papirusy nie dość, że pozytywnie zmieniają atmosferę w pokoju, to również są uwielbiane przez koty. Mam sporo klientów, którzy nabywają papirusy wyłącznie z myślą o zwierzętach.
Nie bez znaczenie jest również kwiatowa moda. Od pewnego czasu na topie jest drzewko szczęścia, czyli grubosz pospolity jajowaty. Grubosza alergolodzy chwalą za wyłapywanie i magazynowanie jonów ujemnych, czyli tych korzystnych dla zdrowia.
Podobne właściwości wielu miłośników roślin chciałoby przypisać drzewkom bonsai, ale wydaje się, że te okazy najlepiej służą szkoleniu cierpliwości. I to tyle. - Bonsai dostępne w Polsce często nie są oryginalnymi okazami. Kupujemy gałązkę zaszczepioną na obcej podstawie. To dlatego bonsai, które w zasadzie, w oryginale, są nieśmiertelne, po kilku miesiącach bytowania w polskich domach umierają - zauważa Grażyna Ciach.
Doświadczona kwiaciarka zaleca nie tylko mądry dobór roślin, ale także unikanie przesady i roślinnego miszmaszu w domu. Szczególnie nużące dla organizmu może być obstawienie się kwiatami pachnącymi, na przykład jaśminem, lawendą, hiacyntem.
Z głową w kwiatach
Pani Magdalena spod Bydgoszczy ma zgoła inny problem. W 36 metrowym mieszkaniu ma około 30 roślin doniczkowych, w tym sporo trujących. - Wiem, że są trujące, ale uwielbiam je. Gdy czyszczę liście diffenbachii, zawsze zakładam gumowe rękawiczki. Problem polega na tym, że od dłuższego czasu boli mnie głowa. Podejrzewam, że ukochane rośliny kradną mi nocą tlen. W Internecie wyczytałam, że na bóle głowy najlepsze są leki roślinne. To ciekawe, że jedne kwiaty mnie wpędzają w migrenę, a drugie mnie z niej mają wyciągnąć. Tylko jak się rozstać z moimi pięknymi trucicielami?
Lista trucicieli jest długa. Trójskrzyn pstry, popularnie zwany krotonem, zawiera w tkankach liści trujący biały sok, który może wywołać podrażnienia skóry, a zjedzenie małego kawałka liścia może wiązać się z podtruciem organizmu, które objawia się wymiotami i biegunką.
Oglądać, nie jeść!
Niebezpieczne są rośliny, które mają w swoim soku tzw. rafidy, czyli nierozpuszczalne szczawiany wapnia. Najgroźniejsza jest właśnie diffenbachia. Pozostałe gatunki to: anturium, filodendron, kaladium, monstera, scindapsus, czyli rafidofora, skrzydłokwiat, syngonium, czyli zroślicha. Uważać należy na oleandry, bo zawierają w tkankach tzw. glikozydy nasercowe, mogące spowodować zaburzenia pracy serca. Nawet fiołek alpejski nie jest bez winy. W różnych jego częściach, przede wszystkim w bulwach, zawarte są saponiny oraz trujący glikozyd - cyklamina. Piękno tylko dla oka...