Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Oszczędności" w Juraszu

Grażyna Ostropolska
Bydgoski sąd przywraca znanego neurochirurga prof. Wojciecha Beutha do pracy. Za nieprawdziwe uznaje przyczyny jego zwolnienia, które zostały podane przez uniwersytecką lecznicę.

<!** Image 3 align=none alt="Image 208723" sub="Prof. Wojciech Beuth wygrał sprawę w sądzie pracy. Teraz marzy o powrocie do pracy w klinice, którą musiał opuścić. Fot.: Tymon Markowski">

Bydgoski sąd przywraca znanego neurochirurga prof. Wojciecha Beutha do pracy. Za nieprawdziwe uznaje przyczyny jego zwolnienia, które zostały podane przez uniwersytecką lecznicę.

Skąd tak ostry osąd? Dlaczego sąd uznał zeznania Przemysława Paciorka, zastępcy dyrektora szpitala ds. lecznictwa, za niewiarygodne? Z zeznań świadków i dokumentów wynika, że na miejsce zwolnionego z przyczyn ekonomicznych profesora zatrudniono na podstawie umowy cywilnoprawnej lekarza, którego zarobki stanowią czterokrotność tych, jakie otrzymywał Wojciech Beuth na stanowisku kierownika Kliniki Neurochirurgii i Neurotraumatologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. A. Jurasza. <!** reklama>

- Nie może budzić żadnych wątpliwości fakt, że z ekonomicznego punktu widzenia zwolnienie powoda i zawarcie kontraktu z inną osobą były dla szpitala całkowicie nieopłacalne - orzekł sędzia Marcin Winczewski i zakończył wywód taką puentą: - Niemożliwymi do zaakceptowania jawią się okoliczności, w których podnoszący swą tragiczną sytuację finansową szpital, utrzymujący się faktycznie z pieniędzy publicznych, przekazywanych mu przez NFZ, działa w sposób tak nieuzasadniony ekonomicznie.

Wyrok jest prawomocny, a neurochirurg wrócił do pracy w szpitalnej poradni, z której musiał odejść w połowie ubiegłego roku. Toczą się jeszcze dwa inne procesy, które Beuth wytoczył szpitalowi im. Jurasza. Jeden z nich dotyczy domniemanego mobbingu na profesorze.

O tym, jak władze uniwersyteckiej lecznicy potraktowały zasłużonego profesora, który przy operacyjnym stole spędził 33 lata, pisaliśmy w styczniu ubiegłego roku w publikacji „Profesor Beuth pod ścianą”. Neurochirurg wystosował wtedy list otwarty do kierownictwa szpitala, rektora UMK i studentów.

- Jestem rozgoryczony i mam ogromne poczucie niesprawiedliwości - napisał. Był oburzony brakiem poszanowania prawa, szacunku i kultury w sposobie odwoływania go ze stanowiska. - Nie postawiono mi żadnych zarzutów, nie dostałem pisemnego wypowiedzenia. Polecenia wydawano mi ustnie i w wielkim pośpiechu wymuszono na mnie podpisanie aneksu do umowy. Zostałem zatrudniony na stanowisku starszego asystenta w wymiarze 7 godzin 35 minut tygodniowo i pensją 820 zł miesięcznie - wyjaśniał Beuth. - Dyrekcja szpitala nie wymuszała na profesorze zmiany warunków pracy - szedł wtedy w zaparte pracodawca. Dziś nie dyskutuje z wyrokiem. - Przyjęliśmy go do wiadomości i profesor wrócił do pracy na jedną piątą etatu - informuje Marta Laska, rzeczniczka szpitala.

Odwołanie Beutha z funkcji szefa Katedry i Kliniki Neurochirurgii i Neurotraumatologii w „Juraszu” wywołało w bydgoskim środowisku medycznym dyskusje o odhumanizowaniu zawodu lekarza i prymacie bezwzględnej technokracji, a Dariusz Ratajczak, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Kujawsko-Pomorskiem, jasno stawiał sprawę: - Ludzi o tak nieposzlakowanej opinii jak profesor Beuth jest niewielu, więc trzeba go bronić!

Nie obronili. Ani jego, ani innych wybitnych specjalistów, którym szpital wypowiadał umowy z przyczyn... ekonomicznych. Teraz sądy pracy obnażają tę ekonomię, a szpital płaci odszkodowania.

- Miałem pracować w szpitalnej poradni neurochirurgicznej do końca czerwca ubiegłego roku, ale któregoś dnia zastąpiła mi drogę pani z kadr, obwieściła, że ma dla mnie odprawę i mam już nie przychodzić do pracy - tak profesor Beuth wspomina ostatni dzień pracy. Zdruzgotany był takim potraktowaniem. - Nie pozwolono mi nawet przyjąć umówionych na ten dzień pacjentów - dodaje.

Przyjął propozycję pokierowania oddziałem neurochirurgii we włocławskim szpitalu wojewódzkim.

Wyjeżdża do pracy o świcie, wraca o zmierzchu. - Nadal jestem czynnym neurochirurgiem, operuję i to jest dla mnie bardzo ważne - mówi. W poradni neurochirurgicznej szpitala im. Jurasza (przywrócono go tu do pracy na jedną piątą etatu) przyjmuje we wtorki. Na brak pacjentów nie narzeka, ale chciałby powrócić do kliniki.

Złożył swoją ofertę w ogłoszonym przez UMK konkursie na kierownika Katedry i Kliniki Neurochirurgii i Neurotraumatologii w „Juraszu” - Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale koledzy mnie namówili - wyjaśnia. Kontrkandydatem Beutha jest doktor Maciej Śniegocki, p.o. szefa tej kliniki i jego były zastępca. W końcu lutego odbył się pierwszy etap konkursu: wysłuchanie kandydatów. Rozstrzygnięcie zaplanowano na czerwiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!