„Łap bandziora!” - po chwili mocne zęby wbijają się w ochraniacze. W Sokole-Kuźnicy służby mundurowe szkoliły czworonogi.
<!** Image 2 align=right alt="Image 148565" sub="Czworonóg reaguje natychmiast po usłyszeniu komendy. Mimo solidnego zabezpieczenia, pozorant odczuwa ból w ręce, którą zaatakował pies Fot. Radosław Sałaciński">Amstaff wczepił się w rękaw grubego kaftana. Pozorant udaje przestępcę. - Puść - pada komenda. Drugi raz nie trzeba powtarzać.
- Amstafy i inne psy ras niebezpiecznych są bardziej wytrzymałe na ból i mają mocniejsze szczęki od owczarków. One nie mają problemu z agresją. Ten problem może mieć tylko ich właściciel - mówi Paweł Markusek z Czech, który prowadzi szkołę instruktorów w Poznaniu.
Pozorant odpoczywa przed kolejnym treningiem. Zdejmuje ochraniacz. Syczy z bólu. Ramie jest całe czerwone.
- Ludzie nie szanują policjantów. Jednak gdy patrolujący są z psem, zachowują się inaczej, spokojniej, bo nie wiedzą, jak zwierzę zareaguje na agresję - opowiada jeden z tresujących.
Ponad 90 funkcjonariuszy policji, służby więziennej, straży miejskiej, a nawet pracownicy ochrony przyjechało do ośrodka wypoczynkowego w Sokole-Kuźnicy. Przyjechali też Litwini z owczarkami belgijskimi.
- Na tym szkoleniu uczymy psy osłaniania swojego przewodnika, przed kilkoma napastnikami. Pies ma nie tylko bronić, ale też nauczyć się, jak reagować, gdy przeciwnik uzbrojony jest w nóż, czy też siekierę - mówi Zbigniew Matysiak, prezes Polskiego Związku Instruktorów i Przewodników Psów Służbowych. Takie szkolenie wymusiły sytuacje z codziennych patroli. - Wzmacniamy psychikę psów, aby nie bały się atakujących - dodaje Matysiak.
<!** reklama>Cztery razy do roku zjeżdżają się, aby ćwiczyć. Z tymi umiejętnościami coraz bardziej liczą się szefowie komend, bo służba z psem jest specyficzna.
- Podziwiam tych ludzi. Praca z psem zamyka pewne możliwości w karierze. Ci ludzie poświęcają się służbie - mówi sierżant Magdalena Pobłocka z KMP Gdyni.
Sierżant sztabowy Radosław Kwiatkowski pracuje z psem Aronem. Niedawno podczas jednej z akcji szukali razem złodzieja. Pies prowadził tropem przez kilka kilometrów, wydawało się, że go zgubił. Jednak nie tylko znalazł włamywacza, ale też jego łup. Policjant i zwierzę są praktycznie cały czas razem. Aron nie mieszka, jak inne psy, w komendzie.
- Ma kojec przy moim domu, bo jeszcze prowadzę teriera niemieckiego - mówi Radosław Kwiatkowski. Poprzedni jego owczarek złapał przestępcę. - Ten człowiek nie reagował na polecenia, uciekał, trzeba było użyć tzw. przymusu bezpośredniego - dodaje mundurowy i przyznaje, że ze łzami w oczach żegnał się ze swoim pupilem. Musiał go uśpić, pies miał chory kręgosłup. - Nie chcę o tym opowiadać, to trudny temat. To był wspaniały pies - mówi sierżant sztabowy.
Wśród owczarków mały foksterier wygląda jak maskotka. To jednak spec od narkotyków. - To bzdura, że podaję psom narkotyki, aby znały ich zapach. Wystarcza tylko próbki zapachowe, aby pies zapamiętał. A z tą rasą psów pracujemy, bo są małe, wcisną się w każdy kąt. Mamy jeszcze labradory i nowofundlandy, ale one właśnie szukają w wodzie zwłok - mówi aspirant sztab. Piotr Brolewicz, instruktor Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.
Na uboczu obozowiska stoi policjant z wypielęgnowanym owczarkiem. To jeszcze młody pies. W trakcie tresury. - Psy dzielimy na patrolowo-tropiące i specjalne. Jednak wśród nas krąży powiedzenie, że dzielą się one na specjalne i te od materiałów wybuchowych - uśmiecha się policjant.
Stwierdzenie, że chyba nie ma zbyt często pracy, bo bomby rzadko są podkładane, zbywa milczeniem. Po chwili się odzywa. - Bywa, że przestępcy śledzą i trują psy - mówi.
Jego owczarek ma nie tylko dobry węch, ale musi być spokojny, aby nie trącił materiału wybuchowego, lub nie szczekał przy nim. - Im dłużej pracuję z psami, tym bardziej mnie zadziwiają - mówi mundurowy.
Zobacz galerię: Ostre kły i żelazna dyscyplina