Klamka zapadła - Straż Miejska w Bydgoszczy zostanie zlikwidowana. Chce tego sam prezydent Konstanty Dombrowicz, niezadowolony ze swoich podwładnych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 114846" sub="Od dziś na bydgoskich ulicach nie spotkamy już miejskich strażników Fot. Tomasz Szatkowski">Według naszych informacji, prezydent może liczyć w tej sprawie na większość w Radzie Miasta. To bowiem w drodze jej uchwały można rozwiązać tę gminną formację porządkową.
Co zdecydowało o tym, że charakterystyczne czarne mundury wkrótce znikną z ulic Bydgoszczy?
- Wzięliśmy pod uwagę przede wszystkim czynnik efektywności Straży Miejskiej. Niestety, dwie kluczowe w ostatnim czasie akcje municypalnych spaliły na panewce. Zarówno kontrolowanie czystości miasta, jak i samochodów parkujących w miejscach niedozwolonych nie dość, że nie poprawiły porządku, to jeszcze wywołały niezadowolenie pana prezydenta - mówi asystent prezydenta Bydgoszczy, Jerzy Woźniak.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, prezydent wpadł we wściekłość, gdy kilka dni temu zastał blokadę na kole swojego samochodu, który zaparkował w centrum. - Wprawdzie zapłacił mandat, ale potem wezwał na dywanik komendanta straży, Andrzeja Kaszubowskiego - mówi nasz informator. Z tego spotkania komendant miał wyjść ze łzami w oczach. Od tego momentu wypadki potoczyły się szybko. Projekt uchwały w sprawie likwidacji Straży Miejskiej leży już na biurku przewodniczącej Rady Miasta. W uzasadnieniu napisano między innymi: „Zasada racjonalności i celowości wydawania publicznych pieniędzy przemawia za tym, aby dotychczasowy budżet Straży Miejskiej przeznaczyć na wzmocnienie służby patrolowej i doposażenie Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy”.
<!** reklama>Budżet Straży Miejskiej w 2008 roku wynosił 11,9 mln złotych. - Mamy większe uprawnienia niż strażnicy miejscy, dlatego większa liczba patroli na ulicach znacząco poprawi poczucie bezpieczeństwa w Bydgoszczy - mówi jeden z policjantów ze Śródmieścia.
Co ze zwolnionymi strażnikami miejskimi i z majątkiem tej formacji? O szczegółach tej sprawy piszemy także tutaj.