Spis treści
Przyjęty we wtorek projekt ustawy Prawo komunikacji elektronicznej to obszerny, 312-stronnicowy dokument, który ma zastąpić obowiązujące obecnie prawo telekomunikacyjne. Nowe przepisy to odpowiedź na dyrektywę Unii Europejskiej z grudnia 2018 roku, zakładającą dostosowanie rynku do stale zmieniającej się, elektronicznej rzeczywistości.
W ostatnich latach w Polsce obserwowany jest dynamicznie postępujący proces informatyzacji gospodarki. Wchodzące na rynek rozwiązania technologii informacyjno – komunikacyjnych (ICT) znajdują coraz szersze zastosowanie we wszystkich gałęziach życia społeczno-gospodarczego. Dokonują one przemian m.in. w sposobie prowadzenia biznesu, edukacji, medycynie, a także w administracji państwowej. Wraz z rozwojem mobilnego dostępu do Internetu, a wkrótce także kolejnej generacji systemów dostępu bezprzewodowego, polski i europejski rynek ICT wejdzie w fazę znaczących przemian i stanie się istotnym elementem rozwoju Przemysłu 4.0, czyli cyfrowej rewolucji przemysłowej - czytamy w rządowym komentarzu do projektu.
Zmiany w prawie telekomunikacyjnym
Znaczna część przepisów wymaganych przez UE pokrywa się z obowiązującymi już regulacjami. W projekcie można natomiast wyróżnić następujące nowości:
- ochrona praw użytkowników poprzez wprowadzenie nowych wymogów informacyjnych oraz zwiększenie uprawnień dotyczących rozwiązywania i zawiązywania umowy,
- uregulowanie kwestii związanych z zarządzaniem częstotliwościami, zasobami numeracji, a także zagwarantowaniem dostępu do sieci telekomunikacyjnych,
- uregulowanie zasad wykonywania działalności poprzez wprowadzenie rozwiązań obejmujących nie tylko tradycyjne firmy telekomunikacyjne, ale również operatorów usług Over the Top, czyli komunikatorów i aplikacji internetowych.
Kluczowe, z punktu widzenia konsumenta, będzie objęcie nowymi regulacjami nie tylko tradycyjnych operatorów telekomunikacyjnych, ale również przedsiębiorstwa świadczące usługi komunikacji elektronicznej. Pojawi się także niezależna od dostawców usług porównywarka, w której będzie można sprawdzić wszystkie dostępne na rynku oferty dostępu do usług komunikacyjnych. Przepisy przewidują też jeszcze jedną, korzystną dla klientów zmianę.
Zwrot środków dla abonentów prepaid
Po wejściu zmian w życie, operatorzy usług płatnych zostaną zobowiązani do zapewnienia możliwości odebrania niewykorzystanych środków, które zostały przedpłacone operatorowi przez użytkowników. Oznacza to, że gdy na karcie SIM zostaną niewykorzystane środki, a klient zrezygnuje z usług, będzie mógł odebrać te pieniądze. Nie będą one "znikać" nawet jeśli konto wygaśnie. Jeżeli usługa zostanie zakończona przedterminowo, firma z wypłaconej kwoty pobierze ograniczone środki odszkodowawcze.
Przepisy będą obowiązywały także operatorów aplikacji telekomunikacyjnych. Oznacza to potrzebę wprowadzenia dużych zmian, a nawet rewolucji, gdyż większość z nich oferuje dodatkowe funkcje za opłatą, także w formie prepaid. Po zakończeniu umowy, każdy z operatorów będzie musiał zagwarantować możliwość zwrotu przedpłaconych środków.
Firmy telekomunikacyjne nie chcą zmian
Nowy projekt nie podoba się firmom telekomunikacyjnym, które będą zmagały się z dodatkowymi wydatkami. Przedsiębiorcy twierdzą, że w trakcie zgłaszania zwrotów naruszana będzie prywatność, gdyż klienci będą dyktowali swój numer konta w obecności innych osób.
W praktyce podawanie przez konsumenta 26 cyfr numer rachunku bankowego podczas zakupów, w obecności innych klientów, może stanowić czynność przede wszystkim pozbawioną podstawowych elementów bezpieczeństwa i wysoce niekomfortową dla konsumenta, w szczególności w sytuacji, kiedy pracownik sklepu powtarzać będzie na głos ten numer, w celu prawidłowego jego zapisania - ostrzega Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji.
Telekomy uważają również, że klienci mogliby się pomylić w trakcie dyktowania numeru, przez co środki nie zostałyby im dostarczone. Jak przekazał pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczenstwa Janusz Cieszyński, receptą na to może być zapisywanie numeru na kartce.
- Spodziewam się, że wielu z nich zdecyduje się podać go np. poprzez zapisanie na kartce papieru i przekazanie pracownikowi punktu w sposób praktycznie bezgłośny. W związku z powyższym nie planuję przychylenia się do postulatów PIIT na dalszych etapach procesu legislacyjnego - oświadczył Cieszyński.
