

Maciej Skorża (ostatnio Pogoń Szczecin)
To jeden z tych trenerów, którzy nie lubią brać się za małe albo niepewne projekty (chyba że znakomicie płatne jak u Arabów w Ettifaq FC). Tym większe było zaskoczenie kiedy latem tego roku podpisał dwuletnią umowę z Pogonią Szczecin. Na inauguracyjnej konferencji mówił o "wspinaniu się na wyższy szczebel" i "miejscu w czołówce". Liga brutalnie zweryfikowała te plany; po serii wpadek 30 października, a więc po ledwie paru miesiącach, Skorży podziękowano. Z 14 ligowych meczów wygrał tylko 2 (z Pucharu Polski odpadł po spotkaniu z Drutex-Bytovią Bytów). Chociaż epizod w Pogoni bardzo zaszkodził jego karierze, to wydaje się, że na rynku wciąż może okazać się łakomym kąskiem; w końcu triumfował dwa razy z Wisłą Kraków i raz z Lechem Poznań, a krajowy puchar wygrywał z Legią Warszawa dwukrotnie.

Marcin Kaczmarek (ostatnio Wisła Płock)
W nie do końca zrozumiałych okolicznościach stracił pracę w Płocku. Pracował tam nieprzerwanie od pięciu lat, zrobił awans, po awansie utrzymał Ekstraklasę, ale na dziesięć (sic!) dni przed startem ligi został pożegnany. Pojawiły się teorie spiskowe na temat kulisów tego zwolnienia – że to niezadowolenie jednego z piłkarzy przesądziło o losie syna Bogusława Kaczmarka. Prezes Jacek Kruszewski odpierał te zarzuty sugerując wypalenie, ale nikt w specjalnie w to nie uwierzył. W każdym razie 44-letni szkoleniowiec jest do wzięcia. Wydaje się, że prędzej czy później znajdzie pracę; jeżeli nie w Ekstraklasie to w liczącym się klubie 1 ligi.

Dariusz Wdowczyk (ostatnio Piast Gliwice)
- Dajcie mi pół napastnika, pół, nie całego – błagał na ostatniej konferencji prasowej w roli szkoleniowca Piasta. Takie słowa odebrano za wyraz zupełnej kapitulacji i niemocy, bo dwa dni później wysłano trenera na bezrobocie. Gliwickiego fragmentu kariery (3 marca – 19 września 2017) Wdowczyk z całą pewnością nie zapisze do udanych, ale to nie oznacza bynajmniej, że chciałby już odejść na emeryturę. Coś ma jeszcze do udowodnienia. Kto się po niego zgłosi i kiedy?