Mieszkańcy ulicy Łobżenickiej, Karolewskiej i Żnińskiej na bydgoskim Czyżkówku nie chcą nowych bloków.
<!** Image 2 align=right alt="Image 146729" sub="Bywa że obiekty budowane w zgodzie z przepisami budzą protesty sąsiadów. Zwłaszcza, gdy są nimi zaskoczeni, tak jak mieszkańcy bydgoskiego Czyżkówka, którzy nie spodziewali się, że w ich okolicy staną kilkukondygnacyjne budynki Fot. Miłosz Sałaciński">- Jesteśmy zaskoczeni inwestycjami spółdzielnie mieszkaniowej. Ta okolica była zawsze cicha i spokojna, teraz okazuje się, że stawiają nam pod nosem bloki, choć miały być to domki jednorodzinne. Próbujemy to zablokować, ale jest już chyba za późno - mówią mieszkańcy ulicy Łobżenickiej.
Za późno jest z pewnością, bo pierwsi mieszkańcy nowych budynków Spółdzielni Mieszkaniowej SIM już się wprowadzają. - Na nasze pisma dostajemy odpowiedzi, że mogliśmy wnieść swoje uwagi do projektów. Pewnie gdybyśmy wiedzieli, że można to zrobić, to byśmy to zrobili. Ale nic nam o tym nie było wiadomo. W dodatku, wszyscy powołują się na przepisy z 1998 roku, a kto wtedy myślał o tej inwestycji? - narzekają protestujący.
Wnikliwe spojrzenie komisji
- Część mieszkańców zarzucała nam, że w projekcie, zamiast domków jednorodzinnych pojawiły się niemal wieżowce. Zapewniam jednak, że zarówno komisja, jak i pracownicy wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska niezwykle wnikliwie badają projekty inwestycyjne przy rzece - zapewnia radny Tadeusz Kondrusiewcz, przewodniczący komisji gospodarki komunalnej i ochrony środowiska, która zajmowała się sprawą inwestycji przy Karolewskiej. - Mieszkańcy często protestują, gdy - ich zdaniem - dostęp do Brdy ma zostać ograniczony. Zależy im, żeby okolice rzeki były ładniejsze. W tym wypadku jednak nie było podstaw do interwencji - uważa Tadeusz Kondrusiewicz.
<!** reklama>- W strefie brzegowej wyznaczono teren ogólnodostępnej zieleni parkowej z możliwością budowy ciągów pieszych i nasadzeń roślinnych - czytamy w piśmie ratusza dostarczonym komisji. Problem jednak w tym, że ten akurat plan nie był opiniowany przez wydział, bo opiniowaniem takich inwestycji w 1998 roku zajmował się wojewoda.
Potrzebna jest uchwała
Na zupełnie inny aspekt sprawy zwraca uwagę radny Stefan Pastuszewski. - Coraz częściej mamy do czynienia z próbami „prywatyzowania” przestrzeni nad Brdą. Ulica Karolewska to ciekawy przyrodniczo teren, nawet jeśli nie ma tam chronionych roślin, to liczy się też piękno krajobrazu, którego nikt u nas nie chroni. Potrzebujemy uchwały Rady Miasta, która wskaże literalnie, co można budować nad rzeką, a czego nie. Przecież Karolewska nie jest jedynym miejscem, gdzie będzie się inwestować. Są przecież plany zbudowania hotelu na skarpie w Opławcu.