W Bydgoszczy podjęliście Państwo niedawno decyzję o tym, że Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zorganizuje manifestację. Zaprotestujecie, bo?
- Tak. Wszystko co złe jest konsekwencją zaniedbań w opiece zdrowotnej. Zapowiedzi podwyższenia nakładów i poprawy dostępności pacjentów do usług medycznych w istocie nie są realizowane. I, wracając na chwilę, do tego co stało się w bydgoskim szpitalu Biziela – skrajny niedobór lekarzy, zawłaszcza na szpitalnych oddziałach ratunkowych zmusza dyrektorów do podejmowania desperackich kroków, czasami nawet niezgodnych z przepisami. Opieka zdrowotna, niestety, nie jest priorytetem. Rozdanie 40 miliardów złotych, w sytuacji kiedy ludzie umierają czekając w kolejkach, jest tragedią. Budzi nasz sprzeciw.
Manifestacja odbędzie się po wyborach do Parlamentu Europejskiego, ponieważ nie chcecie żeby stała się elementem politycznej rozgrywki?
- Chcielibyśmy, żeby ten temat był elementem kampanii ale do parlamentu krajowego. Teraz mówiłoby się o tym, że protestujemy po to, by jednych pogrążyć, innych wzmocnić.
Pamiętam, że OZZL proponował i proponuje konkretne rozwiązania problemów, czy ktoś was słucha?
- Nie. Nikt nie chce słuchać. Zarzucają nam, że my tylko mówimy o pieniądzach. Naprawdę nie ma z kim rozmawiać. Ci, którzy mają kompetencje nie mają władzy, a ci którzy mają władzę, się ochroną zdrowia nie interesują.
Flash Info odcinek 6 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza