
- W naszym sadzie czereśniowym temperatura w nocy spadła maksymalnie do minus 3,7 st. C - mówi Aleksandra Szulc, właścicielka sadu czereśniowego w Szczutkach, koło Bydgoszczy. - Najgorzej było w nocy z poniedziałku na wtorek.

W sadzie czereśniowym w Szczutkach stanęły piecyki sadownicze. Rozpala się w nich brykiet torfowy oraz suche drewno.

Rozpalając ogień sadownicy starają się na tyle podnieść temperaturę w sadzie, by zbliżyć się do poziomu 0 st. Celsjusza (na wysokości 1 m). Jednak podniesienie temperatury nawet o 1-1,5 st. C zwiększa szanse na zminimalizowanie strat.

Poza piecykami sadowniczymi w Szczutkach także nagrzewano i mieszano powietrze specjalnymi maszynami.