https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ogień strawił wszystko

Renata Napierkowska
Pożar, który wybuchł na terenie fabryki „Linex”, a później pojawił się w sąsiednim budynku szwalni, strawił majątek wart 3,5 miliona złotych. W Janikowie huczy od plotek, że doszło do podpalenia.

Pożar, który wybuchł na terenie fabryki „Linex”, a później pojawił się w sąsiednim budynku szwalni, strawił majątek wart 3,5 miliona złotych. W Janikowie huczy od plotek, że doszło do podpalenia.

<!** Image 2 align=none alt="Image 157178" sub="Gaszenie pożaru w Janikowie trwało ponad 6 godzin. Z żywiołem walczyło 19 zastępów straży pożarnej / Fot. Nadesłane">W środę do późnych godzin popołudniowych trwało dogaszanie pożaru, który w nocy wybuchł w Janikowie. Strażacy o płonącym budynku dowiedzieli się w środę około 2.30, a w akcji wzięło udział aż 19 zastępów straży pożarnej.

<!** reklama>- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, płonęła hala z meblami przy ulicy Przemysłowej. Wkrótce zauważono też ogień na terenie sąsiedniego budynku, w którym znajdowała się szwalnia - informuje oficer dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Inowrocławiu, ogniomistrz Sławomir Jarecki.

W akcji gaszenia wzięło udział aż 19 zastępów z powiatu inowrocławskiego, w tym dwa z Mogilna i Strzelna. Walka z ogniem trwała do szóstej rano, jednak do późnych godzin popołudniowych trzy zastępy strażaków dogaszały zgliszcza.

- Całe szczęście, że wiatr wiał na pola, bo było takie zadymienie, że trzeba by było ewakuować całe pobliskie osiedle. Ludzie mogli się podusić, bo paliła się pianka. Ogień tak szybko się rozprzestrzenia?, ?e nie by?o co ratowa? - m?wi burmistrz Janikowa, Andrzej Brzezi?ski, kt?ry by? na miejscu po?aru o trzeciej w nocy.

ł, że nie było co ratować - mówi burmistrz Janikowa, Andrzej Brzeziński, który był na miejscu pożaru o trzeciej w nocy.

Strażacy przyznają, że akcję utrudniało to, że w halach znajdowały się łatwo palne materiały. Zakład produkcji mebli tapicerowanych spłonął doszczętnie. Niewiele więcej ocalało z budynku sąsiedniej szwalni „Vanessa”.

- Właściciele wstępnie oszacowali straty na 3,5 miliona złotych. W budynkach znajdowały się nie tylko maszyny, ale gotowe wyroby i surowce. Obydwa zakłady zajmowały teren o powierzchni ponad dwóch tysięcy metrów kwadratowych - mówi rzecznik prasowy inowrocławskiej straży, kapitan Artur Kiestrzyn.

Jak dotąd, nie są znane przyczyny pożaru. Nie wyklucza się jednak podpalenia. W Janikowie aż huczy od plotek, że ktoś podłożył ogień celowo.

- Nie wykluczamy żadnej z wersji. Powołano biegłych, którzy ustalą przyczyny pożaru - informuje Izabela Drobniecka z inowrocławskiej komendy policji.

Ogień pozbawił pracy ponad 30 osób, które były zatrudnione w obydwu zakładach. Część szwaczek może przyjąć sąsiedni zakład Janipol. Właściciele firm są załamani, jednak nie wykluczają, że odbudują hale produkcyjne i wznowią działalność.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski