Minister finansów przedłużył termin wykorzystania rezerwy celowej. Dzięki temu Port Lotniczy ma szansę nie stracić 15 mln złotych.
Rok temu przez kilka miesięcy toczono boje o dotację dla bydgoskiego lotniska. W końcu politykom udało się wyszarpać 15 mln na poprawę bezpieczeństwa. Kwotę tę zapisano w kontrakcie wojewódzkim. Rezerwę celową trzeba wykorzystać w danym roku (najpóźniej do marca roku następnego). Na realizację inwestycji spółka musiała mieć 50 proc. wkładu własnego, które otrzymała od samorządu województwa.
<!** reklama>Port ogłosił konkurs na budowę ogrodzenia, który niedawno unieważnił. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, 11 kwietnia w Urzędzie Zamówień Publicznych odbędzie się rozprawa. Jeden z oferentów złożył protest, uznając decyzję o unieważnieniu konkursu za bezpodstawną. Jeszcze przed rozstrzygnięciem prezesa UZP rozpocznie się procedura certyfikacyjna. Po to, by zakończyła się pomyślnie, lotnisko powinno mieć już ogrodzenie.
- Szkoda. Chyba stracimy pieniądze - mówi poseł PiS Andrzej Walkowiak. - Po pierwsze, nie zdążymy. Po drugie, nowy przetarg ma dotyczyć zupełnie innego ogrodzenia, bez monitoringu, bez innych zabezpieczeń. Takie nie spełni wymagań.
Spokój zachowuje wicemarszałek Edward Hartwich. - Monitorujemy spółkę przez radę nadzorczą. Nie powinno być problemu z wydaniem pieniędzy. Przedłużono nam termin do końca czerwca - twierdzi wicemarszałek Edward Hartwich.
Zarząd spółki nie odpowiedział na pytania „Expressu” o losy dotacji. Trudno więc dziś ustalić, czy i w jakim stopniu wykorzystano już publiczne pieniądze.
W Urzędzie Wojewódzkim powiedziano nam, że umowa z portem nie była aneksowana.
- Pieniądze nie przepadną nawet wtedy, kiedy parametry zostaną zmienione - zapewnia Piotr Kurek, rzecznik wojewody.
Mówi się, że na lotnisku powstanie o kilka milionów tańsze ogrodzenie. Co stanie się z oszczędnościami, nawet jeśli port zdąży z budową płotu?