<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Najczęściej są lekko zabawni. Choć śmiejemy się ukradkiem, bo w końcu tak jakoś głupio... Stają przecież na głowach, pokazują pazurki, udają, że nie widzą tego, jak wszyscy czekają, aż im się nóżka powinie. Bo tak bardzo starają się być młodzi, jak to tylko starzy potrafią.
No ale w dzisiejszej kulturze masowej kult młodości to podstawa. Nie tylko trzeba ciągle aktualizować gatunkowe trendy, ale też ubierać się i odzywać tak, jak każą branżowi guru. O demonstrowaniu uwielbienia dla wszystkich nowych idoli, modnych rozrywek i gadżetów nie wspominając. Cóż, gwiazdy pop mają tu szczególnie ciężko, bo sztukę wdzięcznego starzenia się znacznie trudniej im uprawiać niż jazzmanom czy nawet rockmanom. W końcu to właśnie pop jest tym stylem, w którym tak bardzo liczy się wszystko inne poza głosem.
<!** reklama>Trudno o tym nie dumać, kiedy ogląda się polską szlagier-paradę, czyli „Hit Generator”. Program na zasadzie wyścigu pokazuje nam polską scenę pop-rockową, jurorzy oceniają, a publika esemesuje. Co zabawne z badań wynika, że program wyjątkowo chętnie oglądają emeryci i renciści - ale co by nie gadać, to jest to branża zdominowana przez ludzi młodych i coraz młodszych. A pojawiający się w ramach tego wyścigu starsi wyjadacze służyć mogą co najwyżej przestrodze i budzeniu refleksji. Wychodzi to zresztą różnie. Juror Zbigniew Hołdys - legenda rocka lat 80. - sprawdza się tam doskonale. Głównie dlatego, że nie mizdrzy się do „ludożerki” i nie udaje młodzieniaszka. Ale z resztą jest już gorzej. Stający do konkursu weterani - jak Wanda Kwietniewska czy Halina Frąckowiak - owszem, budzą szacunek za podjęcie wyzwania, ale tylko za to. Przebrana w skóry Wanda K., czy dziwacznie podrygująca pani Halina robią wrażenie osób, które wepchnięto nie na tę imprezę.
Najbardziej rozpaczliwym elementem programu był jednak Tomek Lipiński, swego czasu lider Tiltu i Brygady Kryzys - dla mojej generacji ikona muzycznego podziemia za jego zdecydowanie najlepszych lat. I pewnie nie tylko ja zacząłem właśnie dla niego ten program oglądać. I pewnie nie tylko mnie szczęka opadła. Lipińskiego, obdarzanego już efektownie porytą latami życiowych doświadczeń twarzą Iggy Popa, ustawiono w pozycji zapowiadacza. Razem z jakąś rozchichotaną panienką Kasią obwieszczał, jak wysyłać esemesy. Na szczęście zniknął z tego programu szybko, razem z poczuciem żenady totalnej.
Tak więc pop - gwiazdom lekko nie jest, szczególnie, że wiek jest sprytnym wytrychem do przepychania się na estradzie - jak swego czasu, kiedy Edyta Górniak biadoliła, że piosenki Dody kiepskie są, a ta odpowiadała jej, że pani Edzia ma już swoje lata. Celebrytom też jest ciężko, bo ich szybką wymianę wymusza rynek. A nie każdy ma talent młodszego z każdym rokiem Krzysztofa Ibisza. Boję się tylko, że za parę lat pan Krzyś występował będzie już tylko w krótkich spodniach.