Lato zwalnia w telewizji
Było nim z pewnością to, co stało się rok później po porażce 0:3 ze Słowenią, która ostatecznie pogrzebała nasze szanse wyjazdu na mundial w RPA. Po zakończeniu meczu przed kamerami telewizji nSPORT i TVN24 stanął ówczesny prezes PZPN Grzegorz Lato. - Jestem na gorąco po meczu i nie chce podejmować decyzji pochopnie, ale decyzja już została podjęta i jest nieodwołalna. Trener Beenhakker przestaje być trenerem reprezentacji Polski - wypalił.
Spadła za to na niego lawina krytyki. Nie za samą decyzję, ale za formę, bo główny zainteresowany dowiedział się o tym, jako ostatni. Nie krył zresztą swojego oburzenia.
- Myślę, że po trzech latach, gdy decydujesz na się rozstanie z kimś, to kwestią szacunku i wychowania jest powiedzieć to najpierw tej osobie. To bardzo miły gest, że dowiaduję się o tym z telewizji. Jeśli jest to prawdą, to wyjdę z tej sali z głową wysoko podniesioną do góry. Mówi to bowiem więcej o poziomie pana Laty i całego PZPN niż o mnie - powiedział i opuścił salę.
Co ciekawe, nawet po dziesięciu latach były już prezes PZPN nie widzi w swoim postępowaniu niczego niestosownego. - Miał do mnie pretensje, że zwolniłem go przed kamerami, ale dobrze się stało. Beenhakker kompletnie nie panował nad zespołem. Zawodnicy robili, co chcieli. Balangowali, a Leo zamykał się w pokoju - przyznał Grzegorz Lato w rozmowie ze "WP Sportowe Fakty".
Piłkarze wkładają koszulki
W tzw. międzyczasie (maj 2009) mieliśmy aferę również na krajowym podwórku. Konkretnie w Zabrzu, gdzie kibice miejscowego Górnika postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zmotywować piłkarzy do lepszej gry. W liczbie stu wybrali się więc na trening, gdzie najpierw dosadnie wytłumaczyli zawodnikom o co im chodzi, a następnie kazali im założyć koszulki z napisem: "Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapier***ać". Ówczesny trener Górnika Henryk Kasperczak został wcześniej poproszony przez "fanów" o odejście na bok. Posłuchał. Z boku zdarzenie obserwował również prezes klubu Jędrzej Jędrych.
"Feta" zamiast minuty ciszy
Wizyta na Górniku nie była jedynym kibicowskim wybrykiem w 2009 roku, bo w listopadzie "popisał" się prowadzący doping na stadionie Legii Piotr Staruchowicz. Przed ligowym meczem z Ruchem Chorzów "Staruch" zlekceważył minutę ciszy po zmarłym tego dnia współwłaścicielu Legii Janie Wejchercie i zaintonował "jeszcze jeden".
Ochroniarze usunęli go ze stadionu, siłą wyciągając go z gniazda, (miejsca z którego prowadzi się doping). Niesmak jednak pozostał.
Mafia Fryzjera
W 2009 roku doczekaliśmy się w końcu również skazania Ryszarda F., ps. Fryzjer, głównego oskarżonego w aferze korupcyjnej. Były fryzjer więzienny, później działacz piłkarski, stał się sławny w czasach pracy w Amice Wronki, której w ekspresowym tempie udało się przejść do I ligi (obecnie Ekstraklasy). Awans o 6 klas rozgrywkowych zajął mu tylko 4 sezony. Skazano go na 3,5 roku więzienia i 320 tysięcy grzywny. "Fryzjer" odwołał się od wyroku do wyższej instancji, ale bez efektu. Na tym zresztą jego "utarczki" z wymiarem sprawiedliwości się nie skończyły.
Jedną z osób, które pogrążyły "Fryzjera" był Ryszard Niedziela, były prezes Odry Opole. To właśnie on stał się głównym świadkiem śledztwa, a szczegóły korupcyjnego procederu zdradził w książce zatytułowanej „Mafia Fryzjera", wydanej w 2007 roku przez Pro Media.
