
J jak JUBILEUSZE
Błaszczykowski w meczu z Senegalem rozegrał setne spotkanie w reprezentacji (tyle samo ma Grzegorz Lato, więcej – 102 - ma Michał Żewłakow) i na tylu jego licznik stanął. Z kolei Nawałka w spotkaniu z Japonią poprowadził drużynę po raz 50. (piąte miejsce). Piękne liczby, fatalne okoliczności. Pytanie, czy obaj będą mieli okazje powiększyć swoje statystyki.

Ł jak ŁAWKA
W całym turnieju z ławki rezerwowych nie podnieśli się tylko defensywny pomocnik Karol Linetty i bramkarz Bartosz Białkowski. O ile w przypadku Białkowskiego sprawa jest oczywista, bo w takich turniejach zawodnik numer 3 na tej pozycji rzadko dostaje szansę, tak w przypadku Karola sprawa jest co najmniej dziwna. 23-letni pomocnik miał bardzo poprawny sezon w Sampdorii Genua, zagrał w siedmiu z dziesięciu spotkaniach w eliminacjach, a w Rosji trener zupełnie go odstrzelił. Karol podpadł ponoć Adamowi Nawałce za to, że w trakcie dnia wolnego w Arłamowie stracił kontrolę nad organizmem, czyli mówiąc wprost wypił za dużo. Bawili się też wtedy inni, ale tylko jego spotkała tak dotkliwa kara na mundiali.

M jak MOWA-TRAWA
Słuchając w Soczi wypowiedzi sztabu szkoleniowego i zawodników na konferencjach prasowych, można było w nieskończoność słuchać, że kadra jest świetnie przygotowana do mundialu, trenuje w optymalnych warunkach, selekcja na mistrzostwa świata była najlepsza z możliwych, a rywale rozpracowani są pod względem taktycznym perfekcyjnie. Boiskowa rzeczywistość wskazywała na coś zupełnie innego,a w odpowiedziach na konkretne pytania padały głównie slogany.

N jak „NISKI PRESSING”
Pierwszy raz o tym taktycznym cudactwie usłyszeliśmy po meczu z Japonią z ust trenera Adama Nawałki. Widocznie niski pressing był wcześniej wbijany do głowy zawodnikom, bo niektórzy użyli go też w pomeczowych wypowiedziach. A dotyczył on konkretnie ostatnich 10 minut z Japonią, gdy Polacy prowadzili 1:0 i nie kwapili się z atakiem. Japończycy byli natomiast usatysfakcjonowani skromną porażką, która dawała im awans. W efekcie piłkarski świat oglądał w końcówce spotkania farsę, która nie miała nic wspólnego z ideą fair play i duchem sportu. Piłkarze i trener tłumaczyli, że niski pressing pomógł im wygrać. A nam się wydaje, że pomógł jeszcze bardziej się skompromitować.