Obudzimy się,jak zwykle za późno!

Raz na dwa lata każdy dorosły obywatel w złych czasach PRL-u dostawał wezwanie na obowiązkowe prześwietlenie płuc. Jak Polska długa i szeroka, jeździły specjalne autobusy uzbrojone w aparatury rtg.

Kto się za bardzo upierał i nie chciał się uwiecznić na „małym obrazku”, mógł liczyć nawet na karę grzywny. Teraz, w dobrych czasach, nikt i nic nie musi. Możemy sobie chorować na co chcemy, nawet na gruźlicę. Kolejni szefowie resortu zdrowia zdrowia mają usta pełne frazesów o profilaktyce. Ministrowie ulegają swoistym medycznym modom, bo co rok, to inna jednostka chorobowa jest w promocji i bardziej się o niej mówi niż o innych. Są jednak choroby niemodne. Wśród nich gruźlica. <!** reklama>

Według różnych danych w Polsce z powodu gruźlicy umiera rocznie od 800 do 1000 osób. Najczarniejszą ze statystyk jest ta, mówiąca, że co piąty Polak jest nosicielem gruźlicy. Specjaliści od zwalczania tej ciągle groźnej choroby narzekają, że najczęściej Polacy zbyt późno trafiają na leczenie. Powód? Brak diagnostyki, leczenie objawów gruźlicy, jak zwykłego przeziębienia, no i niewielka świadomość nas samych. Gruźlica staje się tematem topowym tylko wtedy, gdy zachoruje cała grupa przedszkolaków we wrocławskim przedszkolu albo jakiś recydywista, ze stwierdzoną gruźlicą, nie chce się poddać leczeniu i straszy swoim kaszlem całe miasteczko.

Gdy czytam, że liczba zachorowań nieznacznie wzrasta a podstawowego leku przeciwgruźliczego brakuje na rynku, to boje się, że to prosty przepis na duże kłopoty?

Napisz do autora: [email protected]